Terri obserwowała krowy. Podczas jej ostatniego zejścia czarne i brązowe plamki odległych krów przekształciły się w ohydne, ryczące stwory. Terri patrzyła, jak wielkie, głupie zwierzęta chodzą w kółko, przeżuwając trawę. Uderzyła głową w plastikową szybę. W College'u nie było bydła. To był sam środek miejskiej zarazy. Wybrała go częściowo z tego powodu. A teraz wracała… do krów. * * * Jej mama nie spotkała jej przy bramie. Terri zebrała trzy ciężkie torby i wyszła z terminalu. Na postoju taksówek wybrała dużą żółtą furgonetkę z kierowcą zastygłym w siedzeniu. Kiedy podciągnął się po jej torby, krzesło za jego plecami zafalowało i zadygotało...
73 Widoki
Likes 0