Gdy księżniczka Faye kopała i krzyczała, zły król zacieśnił uścisk, a on uderzył ją w tyłek.
„Nie, przestań!! Daj mi odejść!” – zapytała ze złością Faye, ale szedł dalej, aż dotarł do powozu konnego.
– Nie ujdzie ci to na sucho! – krzyknęła, gdy wrzucił ją nieostrożnie.
„No cóż, już to zrobiłem…” zaśmiał się niskim, pustym śmiechem. Faye westchnęła. Nie zamierzał zmieniać zdania. W miarę jak ogromny zamek stawał się coraz mniejszy w oddali, Faye próbowała wymyślić plan ucieczki, ale kilka minut później po prostu się poddała. Próbowała więc pogrzechotać po kratach, ale ku jej przerażeniu okazało się, że są zrobione z kości. Rzuciła się do tyłu i żałowała, że wcześniej tego dnia... gdyby nie była tak samolubna, nie byłaby w tej sytuacji... Faye wróciła myślami do dzisiejszego dnia, jak kiedy miała być na lekcjach tańca, zastanawiała się bez celu w ogrodach. Ale niestety dzisiaj był dzień na spacer po parku, na zamek wpadła w zasadzkę! A Faye próbowała uciec.
W tym momencie wszyscy strażnicy zdali sobie sprawę i gdzie na zewnątrz bronią swojego zamku, Faye dostrzegła znajomą twarz, energicznie walczącą wśród tłumu. Link.. Z długimi blond włosami i niebieskimi, wystającymi oczami był najmłodszym ze wszystkich strażników, jej wiekiem Link wyróżniał się na tle reszty strażników. jego budowa nie była zbyt duża, ale miał mięśnie prawdziwego wojownika, a Faye była w nim niewypowiedzianie zakochana.
Faye została wyrwana ze swoich marzeń, gdy silne, silne ramiona chwyciły ją i pociągnęły. Kiedy Faye krzyczała, Link spojrzał w bok, żeby zobaczyć, a kiedy ją zobaczył, podniósł broń i zrobił krok w jej stronę, zanim… Brzęk!! wydrążona kłoda uderzyła go w głowę, a Linkowi oczy przewróciły się w tył głowy, gdy upadł do przodu. Kiedy Faye wpychano do powozu konnego, Link próbował wstać, ale bezskutecznie i Faye krzyczała na kogokolwiek innego, ale było już za późno…
Teraz została uwięziona w tym nędznym powozie, którego twarda podłoga ledwo pokrywała się ze słomy, gdy powóz zakołysał się, rzucając Faye na bok. Usłyszała śmiech.
Coś, co wydawało się wiecznością później, powóz się zatrzymał, drzwi się otworzyły, a Faye została mocno wyciągnięta z powozu, po kilku sekundach wrzucono ją do lochu, który cuchnął cuchnącym zapachem. Tęskniła za Linkiem, przypomniała sobie pewnego dnia, gdy spacerowali po ogrodach. Ich rozmowa była krótka, ale ona trzymała się każdego słowa, które powiedział. Faye zapytała go o jego rodzinę.
„Nie mam rodziny, byłem sierotą w wieku 7 lat” – odpowiedział ze smutkiem, wpatrując się w ziemię.
„Och, bardzo mi przykro” – odpowiedziała niezdarnie Faye.
- Wszystko w porządku – odpowiedział, patrząc na nią swoimi głęboko niebieskimi oczami. Przestali chodzić.
– Dlaczego przesłuchujesz Faye? przepytał ją.
„Jesteś dla mnie tajemnicą” – Faye się roześmiała. – A ja jestem ciekawa – mrugnęła. Twarz Linka się rozjaśniła, ale potem oboje usłyszeli, jak ktoś woła jego imię.
„Muszę iść…” Powiedział przepraszająco, kierując się do stodoły. Zrobił tylko 2 kroki, odwrócił się i lekko ją pocałował.
„Żegnaj” – westchnął, odchodząc. Serce Faye zabiło mocniej. Wciąż czuła jego usta na swoich.
Faye spojrzała w górę, ktoś schodził po schodach. Może link?? Ale nie, to był mężczyzna, który ją porwał. Wstała i pobiegła do drzwi.
„Kim jesteś i czego chcesz?” Splunęła.
„Uspokój się, głupie dziecko, dla mnie nie jesteś nic wart” – zaszydził. – Och. Ale twój ojciec zapłaciłby dobrą cenę, żeby cię teraz uwolnić, prawda? Roześmiał się złym tonem.
„Link przyjdzie po mnie!” Zaprotestowała.
„Obawiam się, że on nie żyje” powiedział, a kolana Faye ugięły się pod nią.
„Nie, nie może być!” Wyszeptała. Spojrzała na niego ostro.
"Kłamiesz!!" Wstała tak szybko, że nawet on cofnął się.
– Ale skąd możesz wiedzieć na pewno? Powiedział, śmiejąc się głucho, i zostawił Faye w zimnej ciemności.
Kiedy płakała do snu, pomyślała: Link tak naprawdę nie może być martwy! Dorastała z Linkiem, znała go! nie poddałby się. Chyba że nie zagraliby uczciwie i nie dopadliby go, gdy był nieprzytomny. Nie, nikt nie dopuściłby się tego hańby. Walka między ludźmi byłaby jedyną szansą na honor. Jaki cel zabić kogoś, kto był chwilowo sparaliżowany, tchórz, pomyślała.
"TCHÓRZ!" – krzyknęła. Była cała zlana potem, nie wiał żaden wiatr i nie chłodził jej. Faye otarła oczy, Link po nią przyjdzie! Nie poddałby się, żeby ją znaleźć. Faye przygryzła wargę, ale nawet ona nie wiedziała, gdzie ona jest, jeśli Link był nieprzytomny, kiedy ją porwano, to nie byłby w stanie za nią podążać!, po takim uderzeniu mógłby nawet nadal leżeć na ziemi . Faye martwiła się całą noc i nie mogła spać, słyszała szczury biegające po twardych kamiennych podłogach i kap, kap, kap, jak woda wnikała i kapała do kałuży na podłodze gdzieś w ciemności. Nie było żadnych innych dźwięków, od czasu do czasu przechodził obok strażnik i pokazywał jasne światło do lochu, w którym była przetrzymywana, oświetlając cały pokój, raniąc ją w oczy. Och, Link, gdzie możesz być? Faye pomyślała, czując, jak zapada w żałosny sen.