Piękna uczennica odpięła spódnicę i upuściła ją na kamienną podłogę laboratorium czarodzieja. Wkrótce potem pojawiły się jedwabne majtki, odsłaniając jej szczupłe, blade nogi. Jej młoda cipka odsłonięta.
Była człowiekiem, młoda i dojrzała. Z długimi czarnymi włosami, prostymi i błyszczącymi. Miała zaledwie osiemnaście lat i była dziewicą, gdy została porwana przez starego czarodzieja. Nagroda, którą odebrał po tym, jak banda poszukiwaczy przygód próbowała go zabić. Starzec wiedział, że go nienawidzi.
To była część jej apelu.
Było to aż nazbyt jasne po sposobie, w jaki zadrżała i odwróciła wzrok, gdy jego dłoń sięgnęła w dół, by chwycić jej nagą cipkę. Jej miękka przebiegłość wyskubała go dla jego przyjemności. Nie mogła powstrzymać cichego jęku wstrętu. Dreszcz, który przebiegł przez jej ciało pod wpływem jego bezczelnego dotyku.
Delikatnie pocierał jej delikatną mufkę. Jego pomarszczony środkowy palec ledwo wciskał się w wilgoć między jej dolnymi wargami. Jego stary uśmiecha się w wyrazie zwycięstwa. Odżywała na nowo za każdym razem, gdy znęcał się nad biedną dziewczyną.
Z chrapliwym chichotem ściągnął w dół jej niebieski jedwabny top. Tylko tubka materiału, która ledwo zakrywała jej małe, rozwijające się piersi. Sapnęła, gdy jej sutki stwardniały w chłodnym powietrzu panującym w pomieszczeniu.
Jedną z nich uszczypnął z twardych pączków. Dziewczyna jęknęła i spojrzała na niego zszokowana. Wiedząc, że wkrótce będzie brać jego starego, twardego kutasa.
Może i była jego uczennicą, ale nie była jego kochanką. Była niewolnicą. Zabawka, którą można używać i nadużywać według własnego uznania. Taki, z którym uwielbiał się bawić.
Ich lekcja dobiegła końca na ten dzień. Jego rytuał zakończył się sukcesem. Czerpałby z niej przyjemność. Potem idź i zjedz. Być może w eleganckiej tawernie, podczas gdy ona marudziła w swojej celi.
Czarodziej pochylił jej młode, blade ciało nad szorstkim drewnianym stołem. Skrzywiła się, gdy wpił się w jej biodra. Związał jej nadgarstki za plecami kawałkiem konopnej liny. Następnie z uśmiechem klepnął ją po tyłku.
Pisnęła, gdy spadł deszcz jego ciosów. Surowe, bolesne uderzenia. Nie żartobliwe klapsy kochanka. Jej tyłek szybko zrobił się czerwony. Pulsuje z bólu.
Starzec przerwał swoje znęcanie się. Przesuwając kościste palce pomiędzy udami nastolatka. Dziewczyna jęknęła, gdy jego pomarszczone palce sondowały jej najcenniejszy punkt. Znalazłem ją, która przestała być mokra.
Czarodziej rozchylił swoją szatę. Ujawniając, że nie miał nic pod spodem. Jego stary kutas był długi i chudy. Twarde i wyprostowane nad parą pomarszczonych kulek.
Krzyknęła, gdy jego kutas wsunął się głęboko w nią. Za każdym razem była to nowa hańba. Mimo że wielokrotnie zbezcześcił jej młode ciało.
Starzec zaczął uderzać ją w tyłek, pchając. Śmiejąc się, gdy szlochała. „Gdzie jest twój ojciec, dziwko. Kto cię ocali?” – drwił.
Martwy, brzmiała odpowiedź. I nikt. Nie było nikogo, kto by ją wybawił z udręk.
Starzec wyciągnął się i zmusił ją do opadnięcia na kolana na kamienną podłogę. "Ssać." On zamówił. Wpycha swojego oślizgłego penisa w jej zaciśnięte usta.
Odwróciła głowę z niesmakiem. Odmowa wzięcia udziału w niegodziwym uczynku. Jednak klaps ze strony starca i znów była posłuszna.
Odwróciła się i otworzyła usta. Smakowała własne soki, gdy jego kutas przesuwał się po jej języku. Szturchnął ją w gardło i sprawił, że zakneblowała się.
Czarodziej chwycił jej kruczoczarne włosy i wyruchał dziewczynę w twarz. Zakrztusiła się i zakaszlała, gdy jego kutas wszedł jej nieprzyjemnie głęboko do gardła. Potem z trudem łapała powietrze. Wyciągnął. Tylko po to, by zmusić ją do stania przy jego długich włosach.
Kazał jej położyć się z powrotem na stole. Ramiona nadal miała pod sobą związane. Rozłożyła nogi w geście poddania. Mam nadzieję, że zapobiegnę dalszemu bólowi.
Czarodziej chwycił parę świeczników. Nastolatka zamknęła oczy, marszcząc brwi i odwróciła głowę, gdy świece uniosły się nad jej rozwijającymi się piersiami.
Syknęła z bólu, gdy pierwsze krople wosku spryskały jej młode piersi. Przez chwilę piecze jak płynny ogień, po czym szybko wysycha i chłodzi.
Czarodziej jęknął, wpychając swojego penisa z powrotem w ciasną cipkę dziewczyny. Pchając powoli, kapał płonący wosk na jej klatkę piersiową. Uśmiechnął się, widząc jej wyraźne zakłopotanie.
Wreszcie chrząknął. Jego kutas wpompował swój stary wytrysk w jej młodą cipkę. Wypełniając ją swoim bałaganem.
Znów pociągnął ją na podłogę, a ona posłusznie wzięła jego wiotkiego kutasa do ust. Kiedy siorbała ich seksualny śluz, posłała mu spojrzenie pełne obrzydzenia, które tak cenił. Nastoletnia niewolnica na kolanach, patrząc w górę, z nienawiścią w oczach, nienawiścią i porażką, ze swoim starym kutasem w ustach.
Później, w swojej zimnej celi, wróciła myślami do swojego pierwszego razu z podłym czarodziejem.
– Mam prezent na twoje szesnaste urodziny, dziewczyno. Stary czarodziej oznajmił. Nawet wtedy był okrutny, ale nauczył ją trochę magii. Z obietnicą nauczenia jej więcej.
„Ty... masz zamiar pozwolić mi odejść?” – zapytała Katarzyna.
"Oczywiście nie. Ale pomożesz mi w potężnym rytuale. Wymagający ofiary z dziewicy”.
Jej oczy rozszerzyły się ze strachu. Do tej pory nie podniósł na nią ręki. Przez dwa lata była jego niewolnicą i uczennicą. „Ja... myślałem, że powiedziałeś... prezent...”
– Nie powiedziałem, że prezent jest dla ciebie, dziewczyno. Uśmiechnął się okrutnie. „Wiele demonów uwielbia smak niewinności dziewicy”.
Walczyła, ale była mała i chuda. Nie ma szans dla zaskakująco silnego starca. Zaciągnął ją do swojego laboratorium. Tam splótł jej nadgarstki w kajdankach przyczepionych do sufitu. Podniósł ją tak, że stanęła niewygodnie na palcach.
Błagała, gdy rzucał zaklęcia przywołujące. Długi rytuał, który pozostawił ją obolałą i przestraszoną.
Potem wydawało się, że kamienna podłoga pod nią się zawaliła. Starzec roześmiał się triumfalnie, gdy otworzyła się studnia o średnicy sześciu stóp. Z dziury uniosła się dziwna mgła. Oświetlony dziwnym zielonym światłem. Poczuła zimne powietrze wydobywające się z dziury. Zimniej nawet niż kamienna wieża. Wydawało się, że skuba jej teraz zwisające palce u nóg.
Catherine nie mogła zrobić nic innego, jak tylko z przerażeniem patrzeć w dół do dziury. Coś tam było. Coś wijącego się we mgle.
Z dołu wyrosły czarne macki. Pół tuzina wijących się i błyszczących. Pokryty zgniłym śluzem. Młody nastolatek krzyknął.
Kopała nogami, a sukienka powiewała wokół niej. Trzęsąc się i szarpiąc, próbowała doskoczyć do krawędzi dołu. Daremnie próbuję uciec od potwora żyjącego w ciemności.
Dwa wąsy owinęły się wokół jej kostek. Pociągnij w dół, delikatnie, ale stanowczo. Trzymając ją w miejscu. Rozsuwając nogi.
Za nią wyrosła jedna macka. Delikatnie owijając się wokół jej szyi. Poczuła to, gdy jego czubek otarł się o policzek. Jak skóra pokryta dżemem. I zimno. To wywołało gęsią skórkę na jej ciele. Catherine jęknęła, gdy jej młody przebiegły zaczął dziwnie mrowić.
Kolejny wąs wyrósł pod jej zwykłą wełnianą sukienką. Widziała jego kształt wijący się na szarym materiale, gdy się unosił.
Jęknęła, gdy wśliznęła się pod jej koszulę. Zimno i obrzydliwie na jej brzuchu. Wiercił się, aż znalazł jej małe piersi. Tylko maleńkie pąki, nadal były dość wrażliwe. Catherine sapnęła, gdy zimny najeźdźca zaczął je pocierać. Nawet nie zauważyła swojego pana z wyciągniętym kutasem. Obserwując, powoli głaskał swojego długiego kutasa.
Całe jej ciało mrowiło od dotyku macki. Dopiero niedawno zaczęła eksplorować swoje ciało. Znalezienie miejsc, które napełniły ją podniecającą rozkoszą. Jej małe piersi zdawały się łaskotać tylko wtedy, gdy ich dotykała. To było o wiele więcej. Jak łaskotanie całego ciała. I to mrowienie w jej cipce zmieniło się w szum. Ekscytujący szum.
Macka zsunęła się z powrotem w dół jej ciała. Delikatnie wsuwając się w majtki.
„Nie…” Catherine jęczała co tydzień, gdy język wił się obok jej nagiego łona. Całe jej ciało zadrżało z szoku, gdy delikatnie musnęło jej młode wargi. Miała wrażenie, że jej serce przestało bić.
Macka w jej majtkach delikatnie pocierała jej najcenniejsze miejsce. Podczas gdy ten na szyi delikatnie pieścił jej policzek. Uda Catherine drżały w oczekiwaniu.
Zadowolona macka odsunęła się. Pociągając za sobą majtki dziewczyny. Catherine krzyknęła zszokowana, gdy została rozebrana. Szarpała się, gdy dwie kolejne macki chwyciły dekolt jej sukienki i zaczęły rozdzierać. Z łatwością zrywała z ciała wełnianą odzież. Wkrótce potem nastąpiła jej lniana zmiana. Zostawiając szesnastoletnią dziewicę całkowicie nagą i bezbronną.
Wyszarpnęła kostki i podciągnęła nogi, na próżno próbując zakryć swoją cenną płeć. Macki owinęły się wokół jej kolan i choć zacisnęła się z całej siły, powoli rozchyliła uda. Pozostawiając jej cipkę nagą i podatną na działanie potwora.
Z fascynacją i przerażeniem patrzyła, jak macka powoli przesuwa się między jej udami. Porusza się do przodu niemal hipnotycznie. Potem jego czubek dotknął jej nieskazitelnej przebiegłości.
Zrobiło się zimno i lepko. Jak coś martwego.
Tym razem nie było w nim żadnej delikatności. Żadnych lekkich pieszczot. Macka wokół jej szyi napięła się. Poczuła pulsowanie w głowie, gdy ten w jej cipce wepchnął się bezlitośnie do środka.
Katarzyna krzyknęła. Ból był czymś, czego nigdy sobie nie wyobrażała. Jej dziewictwo zostało wydarte przez tego złego kosmitę… coś.
Ale nie był to tylko ból ciała. Gdy bestia zgwałciła jej ciasną cipkę, zapadła w oszołomienie. Poczuła, jak zaciemnia jej duszę. Zabierając jej coś cennego. Mała część jej esencji, którą zatrzyma na zawsze. Będąc na zawsze jej częścią.
Gdy wróciła do siebie, poczuła inne macki wijące się wokół niej. Ten na szyi przedostał się pomiędzy jej młode wargi. Zakrztusiła się, czując obrzydliwy smak tego śluzu.
Inny owinął ją w klatkę piersiową. Następnie końcówka jest otwarta. Małe bezzębne usta, które kłapały na jej maleńkich sutkach.
Catherine wzdrygnęła się, gdy macki zaatakowały ją. Nigdy nie czuła się tak pełna jak zimna macka wijąca się w jej cipce. Jej cipka pulsowała. Niekontrolowanie zaciskał swojego intruza, gdy jego ciało reagowało.
To był jej pierwszy raz. Coś, czego nigdy nie będzie mogła odzyskać. Żadnego kochającego męża. Żadnego delikatnego kochanka. Tylko zimna, demoniczna masa macek.
Łzy napełniły jej oczy, gdy poczuła zimne dreszcze między policzkami. Mocno dociskał jej napięty tyłek.
Próbowała piszczeć wokół macki pieprzącej jej gardło, gdy penetrowała ona jej kwiat odbytu. Zimny intruz wdarł się do jej tyłka. Poczuła okropnie, jak ocierał się o mackę w swojej cipce. Nienaturalnie wypełnia obie jej ciasne młode dziurki.
Wydawało się, że demoniczny gwałt na Catherine trwał godzinami.
Była ledwo przytomna, kiedy została bezceremonialnie upuszczona na twardą kamienną podłogę. Kamienie pod jej brzuchem wydawały się cieplejsze niż jej pierwszy kochanek. Macki cofnęły się, a studnia zamknęła się, jakby nigdy jej nie było.
Spróbowała się podnieść. Wyglądała, jakby była cała obolała. Szczególnie... tam na dole.
Wtedy chwyciły ją ciepłe ręce. Jej mistrz. Tam, żeby jej pomóc!
Nie. Starzec zmusił ją do upadku. Jego ciepłe, pomarszczone ciało wspięło się na nią. Z łatwością wsunął swojego starego kutasa w jej otwartą cipkę. Pochrząkiwanie z przyjemnością.
Katarzyna płakała, gdy jej pan zabrał ją po raz pierwszy.
Dla tej ślicznej nastolatki nie byłby to ostatni raz.
Minęły lata, zanim stała się na tyle potężna i odważna, by mu uciec. Lata nadużyć i naruszeń. Lata pilnych studiów i praktyki. Lata spędzone w jego zimnej wieży.
**********
Jesteśmy na granicy ziem Biladi. Podróż u podnóża Gór Czerwonych Róż. Z bliska widzimy czerwonawy odcień, od którego wzięła się ich nazwa. Pewnie coś z glebą. Może zawartość żelaza? Nie jestem geologiem.
Onieśmielające góry oddzielały te nieludzkie krainy, przez które podróżowaliśmy, od królestw ludzi. Przynajmniej tak mi powiedziano.
„Wielu różnych władców i królów rościło sobie prawa do gór. Z obu stron pasma. Priyala wykładała, gdy maszerowaliśmy. – Nikt jednak nie był w stanie ich okiełznać. Istnieje kilka niezależnych osiedli. Ale przeważnie góry są dzikie. Potwory, bandyci, zła pogoda i inne niebezpieczeństwa powstrzymują większość z nich. Poza tym ludzie tak naprawdę nie chcą mieć z nami nic wspólnego. Urocza koteczka uśmiecha się do mnie.
„Ten człowiek tak”. Odwzajemniam uśmiech i sięgam w dół, żeby ścisnąć jej tyłek. Ku jej oczywistej radości.
Kiedy zatrzymujemy się na krótką przerwę, Rebecca przytula się do mnie. "Szczęśliwy?" – pytam, uśmiechając się do niej.
Ona odwzajemnia uśmiech. „Zawsze, jeśli jestem z tobą”.
Niedaleko słychać huk i słup dymu. Moja żona marszczy brwi. „Te pistolety wszystko zmienią”. Ona ostrzega.
Przytakuję. „Z tego, co widzieliśmy, magia osłabia potrzebę rozwoju nauki”. Becca patrzy na mnie. „Po co wymyślać nawadnianie, skoro mag może po prostu sprowadzić deszcz tam, gdzie trzeba?”
„Może dlatego gobliny tak interesują się twoimi historiami”. Ona sugeruje. „Mają niewiele magii wśród swoich ludzi lub nie mają jej wcale. Żadnej mocy w większym świecie. Nauka może dać im tę moc. Wyrównaj szanse.”
Kiwam głową, jestem pewna, że ma rację. Wskazuję miejsce, gdzie Amanata i kilka innych osób zbiera się wokół jej czajnika. Widzę, że już wprowadziła zmiany. „Wiesz, broń nie ujarzmiła Zachodu”. Pouczam piękną kobietę. Uśmiecha się, przyzwyczajona do tego, że objaśniam pomysły. „To były pociągi, telegraf i elektryczność. Mniej rzucające się w oczy rzeczy, które ułatwiły wszystkim życie. Infrastruktura."
„Niektórzy powiedzieliby, że to niedobrze”. Ona sugeruje. Po prostu wzruszam ramionami. Nie mam cierpliwości do tych, którzy stoją na drodze postępu.
Tego wieczoru postanowiliśmy urządzić małą uroczystość. Byliśmy na tyle blisko gór, że oświadczyłem, że oficjalnie opuściliśmy ziemie Biladi. Nastrój w naszym zespole wydawał się być podekscytowany. Gotowy do walki z następną laską.
Przygotowano smaczny obiad, a nawet rozdaliśmy każdemu słodycze.
Po kolacji prawie wszyscy wzięli udział w wieczornej orgii. Nawet niektórzy z Nathairów, którzy zdecydowanie dogadywali się z resztą z nas.
Moi obserwatorzy łączą siły lub zbierają się w małych grupach. Rozbieranie i dotykanie. Wkrótce powietrze wypełniają jęki i westchnienia, gdy cieszą się swoimi ciałami.
Rozglądam się, Natia podskakuje w górę i w dół na kolanach wężowych mężczyzn. Jej wielkie, goblińskie piersi podrygiwały.
Gort uderza Karę od tyłu. Jego dłoń klepie jej jaśniejszy, zielony tyłek w rytm jego ruchania.
Widzę różowe, puszyste ciało Sakury pod grupą goblinów. Jej nogi są rozłożone, a głowa odchylona do tyłu, gdy bierze zielonego kutasa na obu końcach. Plus jeszcze jedna, która siedzi okrakiem na piersi i sucho gardzi swoimi dziarskimi cyckami w kształcie litery C.
Rebecca jęczy głośno, pochylając się. Zabierając od tyłu jednego z dużych Chockwy. Jego gruby niebieski kutas rozszerza jej ludzką cipkę.
Minna wierci się żartobliwie na moich kolanach. Jedna z Rodenów, dziewczynka-mysz. Jest szczupła i niska jak gobliny. Jej skóra jest ciemnoszara i aksamitnie gładka. Ma dziarskie piersi w kształcie litery B i uroczą małą dupeczkę.
Drży i chichocze, gdy pieszczę jej duże, okrągłe uszy. Jej mała dłoń ciągnie mojego twardego kutasa. „Włóż to we mnie, mistrzu”. Błaga swoim słodkim, wysokim głosem. „Potrzebuję, żebyś mnie napełnił”.
Położyłem ją na kocu. Mysz rozkłada dla mnie nogi i chwyta mnie za ramiona, przyciągając mnie blisko. Oboje wstrzymujemy oddech, gdy wpycham się w jej ciasną cipkę. Inne pary ruchają się w pobliżu. Nasze jęki giną w seksualnej kakofonii.
Kiedy ma mały, piszczący, mysi orgazm, przewracam ją na drugą stronę. Siadam nad jej małym ciałkiem i odsuwam na bok jej długi ogon. Minna wstrzymuje oddech, gdy wchodzę w nią od tyłu. Sięga do tyłu i pieści mój policzek, gdy wchodzę w nią głęboko.
Kiedy w końcu kończę, jęczę przez własny orgazm. Przewracam się na drugi bok, syty i zmęczony całodniowym marszem. Mała myszka przytuliła się czule do mojego boku.
Jesteśmy już w górach. Przemierzamy szereg dolin. Próbujemy dostać się na przełęcz, która umożliwi najłatwiejszą podróż.
Odpoczywamy nad szerokim strumieniem. Rozlewa się wśród głazów, gdzie robimy przerwę na lekki posiłek.
Większość dziewcząt rozebrała się. Moi niewolnicy robią cudowny widok w błyszczącej górskiej wodzie. Pluskanie i igraszki.
Zaczynam zdejmować buty, gdy Gort podchodzi do mnie, sapiąc i zdyszany.
"Kłopoty?" – pytam z uniesioną brwią.
"Jeszcze nie." Wstrzymuje oddech. „Śledzą nas niektóre gobliny. Górskie Gobliny.
– Czym różni się od twoich chłopców? – pytam, zdejmując koszulę.
Wzrusza ramionami. Jesteśmy znacznie dalej, niż on kiedykolwiek podróżował. „Nie sądzę, że będą próbować czegokolwiek. Wyglądamy teraz na całkiem gotowych do bitwy, szefie. Mały zielony człowieczek rozgląda się, gdy ściągam spodnie.
– Jednak zwiadowcy uważają, że mogli szukać księżniczek. Skacze z nogi na nogę. Nerwowy.
Unoszę kolejną brwi, patrząc na niego. Potem odwróć głowę. Słyszę gdzieś za sobą cudowny śmiech Becci. Obserwuję ją, woda błyszczy na jej wielkich, pięknych kulach. Przyciąga jednego z bliźniaków do pocałunku. Przed pluskaniem i nurkowaniem.
– Księżniczki? Wracam do mojego porucznika.
„Zrób sobie księżniczkę, a może założysz własną jaskinię”. Wzrusza ramionami.
Przytakuję. To ma sens. Zasadniczo zamień biedną dziewczynę w fabrykę produkującą dzieci.
Coś innego, na co warto zwrócić uwagę.
Gdy wchodzę do wody, przebiega mnie dreszcz. Jest zimno!
"Zamrażanie." Jęczę, zanurzając się.
Kiedy wracam, słyszę: „Ogrzeję cię, przystojniaku”. Ochrypłym głosem. Wielki, niebieski Harfiarz. Nagi, mokry i uśmiechnięty. Jej gigantyczne piersi blisko mojej głowy.
– Zajmę się tym później, piękna. Odwzajemniam jej uśmiech.
„Obiecuje, obiecuje”. Ona się śmieje. Następnie przyciąga mnie do głębokiego pocałunku. Z radością sięgam i ściskam jej dużą, okrągłą dupę.
Potem jej ogon miota wodę, gdy zaczyna brodzić.
Podróżujemy przez tydzień. Teren zdecydowanie trudniejszy niż równiny i lasy, które zostawiliśmy za sobą. W ciągu dnia pogoda jest niezła, ale w nocy robi się chłodno.
Według naszej mapy jesteśmy prawie w połowie zasięgu, kiedy zauważamy miasto. Niski i szary. Wydaje się, że groźnie stąpa po ziemi. Okolica kilkudziesięciu gospodarstw. Jedynym budynkiem powyżej dwóch pięter jest duży drewniany obiekt pośrodku. Jak rusztowanie otaczające trzy duże dźwigi.
„Zbliżmy się i odpocznijmy”. Zamawiam. „Zobacz, czy wyślą posłańca.
Rzeczywiście, w ciągu godziny trójka prawdopodobnie krasnoludów wyrusza na wielkie kucyki. Noszą pełny talerz i noszą duże topory. Każdy z nich ma długą, ozdobną brodę.
„Witajcie, obóz!” Środkowy woła głębokim głosem. Ma skórzastą twarz i niemal komicznie okrągły nos. Jego broda jest w kolorze ciemnego blondu i sięga do kolan. Zapleciony w trzy duże warkocze. Wpleciono w nie żelazne pierścienie, w pełni odbijające słońce.
Robię krok do przodu. "Pozdrowienia. Jestem kapitanem Nicholasem. Przychodzimy w pokoju. Najemnicy przemierzający góry.
– Najemnicy, co? Środkowy krasnolud zeskakuje w dół. Pozostałe dwa pozostają zamontowane i wyglądają ponuro. „Wygląda mi to na bandę najeźdźców Gobbo”. Warczy.
Krasnolud ma niecałe pięć stóp wzrostu, ale jest krępy. Założę się, że mnie przewyższa, nawet bez całego swojego sprzętu.
"Tak jest. Wielu moich żołnierzy to gobliny. Ale zapewniam cię, że nie jest wśród nich najeźdźcą. Już nie, myślę sobie.
Patrzy na mnie pytająco. Jakbym mówiła, że oboje wiemy, że to nieprawda.
– Nazywam się Snamnir. Wyciąga rękę i potrząsamy. Jego dłoń jest szorstka i twarda jak żelazo. Ciepły. – A jeśli masz złoto do wydania, myślę, że nie ma za co. Gobbos czy nie.
Rozbijamy obóz, a krasnoludy uważnie nas obserwują. Chociaż zauważam, że jego wzrok skupia się bardziej na damach niż na moich goblińskich żołnierzach. Jego towarzysze też, choć starają się to ukryć.
„Nie mamy wielu podróżników z tej strony gór. Naprawdę nie ma wielu podróżników. Kierować sie w stronę domu?" – pyta, gdy idziemy.
Potrząsam głową. "Nie bardzo. Pochodzę ze znacznie odleglejszych miejsc.”
Podążamy za nim obok kilku gospodarstw i przez dużą, mocną bramę. Snamnir idzie ze mną, prowadząc swojego husky. „Witamy w Upartym Twierdzy.”
Nie przestaje mówić. Zupełnie jakby to była jego jedyna szansa. Opowiada nam trochę historii o dolinie. Miasto jest tutaj, aby wydobywać żelazo i miedź.
„Czy po to są dźwigi?” Pytam.
Blond krasnolud kiwa głową. "Zawsze. „The Pit”. Wielka dziura w ziemi. Widzisz, miasto musi znajdować się nad ziemią, żeby nadzorować farmy. Następnie mówi o ochronie przed najeźdźcami.
Mam wrażenie, że jest czymś w rodzaju skrzyżowania szeryfa z kapitanem milicji.
„Jeśli masz sugestię, chcielibyśmy wynająć zajazd na kilka nocy.” Sugeruję.
Snamnir kiwa głową. „Molly's to mój wybór. Ale jest podlewane, ale ona podaje najlepsze przyprawione ziemniaki.
Trzej stróże prawa są na tyle mili, że poprowadzą nas przez miasto. Molly's to budynek dwupiętrowy. Zbudowana z ciemnej cegły i kamienia, ze szczytowymi dachami.
Dziękuję gadatliwemu krasnoludowi i wchodzę.
Sama Molly wita mnie w drzwiach. „Całe miasto mówiło, że przyjedziesz”. Ona tłumaczy.
Molly jest przystojną kobietą. Z długimi warkoczami, ale bez brody. Trochę ochrypły. Nosi sukienkę w stylu chłopskim i skórzany fartuch. Jej bluzka jest nisko wycięta, aby podkreślić jej duży dekolt. Zmiana w stosunku do pań, które mijaliśmy na ulicy, które przeważnie nosiły sukienki od szyi do kostek. Wielu z nich nosiło skórę, a nie bardziej miękki materiał.
„Chcielibyśmy wynająć cały budynek. Prawdopodobnie na kilka dni. Oferuję.
Targujemy się o cenę, po czym ona zaprasza nas do środka szerokim ruchem ręki.
Budynek ma sześć pokoi na górze i dwa na dole. Do tego świetlica i przestrzeń na poddaszu. Dzielimy pokoje i ja dostaję własne.
"Małe grupy. I niewiele na raz. Rozkazuję Gortowi, aby pozwolił żołnierzom zbadać miasto. „Nie chcemy żadnych kłopotów”. Zanim wybiorę się na zwiedzanie Obstinate Hold z moją żoną i Karą.
Rebecca ma na sobie zmysłową sukienkę. Rozcięcie z jednej strony, ale nadal skromniejsze niż jej normalne ubranie.
Spotykamy się z wieloma spojrzeniami mieszkańców miasta. Przeważnie kobiety. Często ludzie podchodzili do drzwi lub okien, żeby popatrzeć, jak przechodzimy. Miejmy nadzieję, że to nie potrwa długo.
„The Pit” właśnie taki jest. Wielka dziura w ziemi. Pewnie jakieś sto metrów dalej. Rusztowania i rampy schodzą w ciemność poniżej. Żurawie zwisają wiele lin w głąb.
Nie mogę powstrzymać drżenia, gdy patrzę w dół.
…coś… niezdrowego… nie wiem.
Kręcę głową, gdy odchodzimy. Podczas zwiedzania miasta robimy zakupy w witrynach sklepowych.
Mnóstwo ręcznie robionych towarów. Wyglądają na rzeczy wysokiej jakości. Dużo metaloplastyki.
„To byłoby dobre miejsce na zakup większej ilości broni”. Sugeruje Kara. „Dobry, solidny sprzęt.”
Kupuję ciasta moim dwóm ukochanym w sklepie na rynku. Następnie wracamy do zajazdu.
Wieczorem wpycham twarz Becci pomiędzy zielone uda Kary. Piękny ork warczy, gdy moja żona liże swoją nagą cipkę.
Klepię Rebekę po okrągłym, zadartym tyłku. Cieszy mnie zarówno sposób, w jaki się trzęsie, jak i jej uroczy, cichy „skwik” z bólu.
Łapię i ściskam jej pośladki. Rozszerzam jej wargi sromowe kciukami. Blondynka jęczy, gdy powoli wpycham się w jej słodki tunel miłosny. Potem wraca do lizania swojej orkowej kochanki, gdy ja pcham.
Później leżałem na plecach, a Karagoth ujeżdżał mnie w stylu kowboja. Becca przytula ją od tyłu. Ściskanie jej masywnych zielonych cycków.
Uśmiecham się i wzdycham zadowolona.
Co za sposób na zakończenie naszej pierwszej nocy tutaj.
**********
Catherine uciekła przed okrutnym panem, gdy miała dwadzieścia dwa lata. Wreszcie mam odwagę biec. Choć nie stawić mu czoła.
Ukradła księgę zaklęć, dziennik ojca i tyle zapasów, ile tylko mogła zmieścić w dużej torbie, i wymknęła się w noc. Nie jestem nawet pewien, gdzie iść. Choć wiedziała, że musiało to być daleko od wieży zboczonego czarodzieja.
Samotnie podróżowała po wsiach. Czasami zatrzymując się w małych wioskach. W końcu znalazła drogę do dużego miasta.
Spędziła miesiąc śpiąc w zaułkach i żerując o żywność. Spędzanie każdego dnia w desperacji, strachu i głodzie.
Odkryła, że często może zamienić robienie loda na jedzenie. Wtedy połknęła swoją dumę i męską spermę.
Głodna i zmarznięta Katarzyna zgodziła się na krótki czas pracować u piekarza. Po prostu za ofertę regularnych posiłków i łóżeczko w spiżarni.
Pierwszej nocy obudziła się, gdy gruby piekarz wślizgnął się do spiżarni. Trzymał świecę i widziała, że jest nagi. Jego gruby kutas zwisał poniżej dużego brzucha.
Młoda kobieta podciągnęła cienkie prześcieradło pod brodę. Kuląc się. Cichy głos w jej głowie krzyczał i mówił jej, że jest lepsza. Potężny. Ale lata znęcania się z rąk czarodzieja były zbyt trudne do pokonania.
Grubas ściągnął jej prześcieradło. Uśmiechając się, odkrył, że pod spodem jest równie naga. Jej ciało było jeszcze piękniejsze, niż sobie wyobrażał. Odważnie chwycił jedną z jej piersi. Urosły do pełnych, dziarskich miseczek C. Słyszeli na górze chrapanie jego grubej żony.
Kruczowłosa dziewczyna jęknęła, gdy jego grube palce przesunęły się po wewnętrznej stronie jej uda. Jednak pod wpływem jego dotyku posłusznie rozłożyła nogi. Catherine zacisnęła oczy, gdy jego palce obmacywały jej płeć. Jego gruba twarz nachyliła się i śliniła jej piersi.
Wydała głośne „Oomph!” Gdy oparł swoje ciężary na jej znacznie mniejszej sylwetce. Pokornie bierze jego grubego kutasa i wpycha się w jej dziurkę.
Grubas nie przetrwał długo. Chrząknął jak świnia, opróżniając w nią swoje jądra. Następnie pocałował ją w czoło i wyszedł.
Tej nocy płakała, żeby zasnąć. Wstyd, że nie walczyła. Jej stary mistrz nauczył ją, że jest tylko cipą, którą można pieprzyć i wykorzystywać. Nie wiedziała, jak tego uniknąć, nie umierając z głodu.
Przynajmniej przez kilka następnych tygodni piekarz traktował ją lepiej niż czarodziej. A jej kącik w spiżarni był ładniejszy niż jej cela.
**********
Od dwóch nocy odpoczywamy w Upartym Twierdzy. Plan jest taki, aby wyjechać następnego ranka. Przed zajęciem się drugą połową pasma górskiego.
Twardsza połowa, jak mnie ostrzegano.
Moje gobliny biegają po całym mieście. Krasnoludy początkowo były podejrzliwe, ale szybko się do nich przekonały. Nigdy nie spotkali tak ciekawskich zielonych skór. Prawdopodobnie nigdy żadnego nie spotkałem, kropka. Myślę, że postrzegają moją grupę jako zabawną osobliwość.
Amanata i jej załoga byli podekscytowani. Przekonała mnie do zakupu materiałów do przenośnego kowala. Kupili wózek, kilka kucyków górskich, małe kowadło i sprzęt wart kilka skrzyń.
Byłyby to warsztaty, które moglibyśmy zabrać ze sobą. Nie tak w pełni funkcjonalny jak sklep kowalski, ale nadal całkiem przydatny.
Zwabiłem Oslafę do mojego pokoju. Zauważyłem, że dziewczynka z wielkim niedźwiedziem jest dość nieśmiała. Urzo sprawiali wrażenie dumnego i zaciekłego ludu. Niestety, męki z rąk czarowników sprawiły, że stała się nieśmiała i skromna.
Harper wzięła jednak dziewczynę pod swoje skrzydła. Niebieska kobieta i jej bracia uczyli niedźwiedzia walki. Nawet mając tylko jedną rękę, Oslafa mogłaby niemal rozwalić drzewo na pół swoją ciężką żelazną buławą.
Jak dotąd ta brązowo futrzana dziewczyna i ja uprawialiśmy seks tylko kilka razy. Ma tendencję do unikania naszych orgii, chyba że wyraźnie powiedziano jej, żeby się przyłączyła. Mam nadzieję, że otworzy się przy odrobinie więcej czasu i wysiłku.
Ta wysoka na ponad metr osiemdziesiąt kobieta ma na sobie grubą skórzaną spódnicę sięgającą tuż poniżej kolan i skórzany kantar, zapięty z przodu i eksponujący większość jej masywnego dekoltu.
Nie nazwałbym tej husky dziewczyną uroczą, może przystojną. Miała jednak ogromne piersi. Właściwie nie wyglądały na aż tak duże na jej dużym ciele. Potem ich dotknąłeś i zdałeś sobie sprawę, jakie są wspaniałe. Prawdopodobnie miseczki J. Każdy większy od mojej głowy.
Zamykam za nami drzwi. Nie podnosi zdrowego oka, żeby na mnie spojrzeć, dopóki nie pociągnę jej w ramiona. Moje dłonie obejmują jej tyłeczek przez skórę.
– Jesteś piękna, wiesz. Zapewniam nieśmiałą dziewczynę. Mój wzrok błądzi po jej twarzy. Jej dobre fioletowe oko, zabawny niedźwiedzi nos i przepaska na prawym oku. jest to czerwony jedwab ze stylizowanym pazurem niedźwiedzia, który wyhaftowała jedna z dziewcząt.
Potem na jej twarzy pojawiły się blizny. Pół tuzina dużych. W górę i w dół po prawej stronie. Gdzie jej grube kasztanowe futro nie odrośnie. Myślę, że to zawstydza ją bardziej niż stracona ręka.
Posyła mi niepewny uśmiech. "Dziękuję Panu."
Przyciągam misia do pocałunku. Mój język prześlizgnął się pomiędzy jej wargami. Smakuje głębokim lasem i wściekłością.
Jęczy, gdy odwiązuję jej halter. Moje dłonie łapczywie chwytają jej gigantyczne piersi. Rozmyte i ciepłe. Jej jedwabiste futro jest tutaj znacznie krótsze. Jak miękki aksamit. Jej sutki twardnieją, gdy delikatnie pocieram je dłońmi.
Obciągam jej spódnicę i prowadzę ją w stronę łóżka. Pod spodem nosi jedwabne szorty. Z jej uroczym, kępkowym ogonem wystającym. Szybko też opadają na podłogę. Zostawiając przede mną nagą zdenerwowaną dziewczynę.
Kiedy się rozbieram, kładzie się z powrotem na moim łóżku. Nie wygląda na to, żeby była mną fizycznie zainteresowana. Dlatego nie robię dla niej przedstawienia. Nie mogę przestać się zastanawiać, czy woli kobiety.
Klękam przed nią i delikatnie rozsuwam jej nogi. Pochylając się, by całować i pieścić jej miękką cipkę. Wielka niedźwiedzica sapie i jęczy, jednocześnie zaskoczona i zachwycona tym aktem.
Na szlaku nasze akty seksualne były po prostu szybkimi numerami. To była pierwsza okazja, żeby trochę bliżej poznać dziewczynę. Zobaczę, czy uda mi się ją otworzyć.
Delikatnie dotykam jej warg sromowych. Z każdym uderzeniem coraz głębiej. Nie mogę powstrzymać się od uśmiechu, gdy patrzę, jak jedyną ręką chwyta i ściska swoją ogromną pierś.
Kiedy mój język jest w niej głęboko, delikatnie muskam jej łechtaczkę opuszkami palców. Oslafa wije się na łóżku, głośno jęcząc. Jedną ręką chwyta prześcieradło, a drugą ręką uderza w materac.
Jej jęk staje się jeszcze głośniejszy, gdy ogarnia ją orgazm. Kasztanowe futro Oslafy jeży się, a jej ciało się trzęsie. Jej silne uda zaciskają się wokół mojej głowy, gdy ocieram się o jej mokrą cipkę.
Podchodzę do niej, gdy powoli się uspokaja. Pochyla się, by ssać jej twarde sutki. Moja dłoń gładzi jej miękki, jedwabisty brzuch.
Kiedy schodzi na dół, patrzy na mnie zdrowym okiem. Jej fioletowa źrenica zdaje się migotać. „To... to było niesamowite.”
Uśmiecham się do niej. "Moja kolej." – mówię, przewracając się na jej dużej sylwetce. Obejmuje mnie nogami, gdy wsuwam penisa w jej puszystą, niedźwiedzią brzoskwinię. Jej cipka pulsuje i ściska mojego fiuta.
Oboje jęczymy, gdy zaczynam pchać. Uśmiecham się, gdy pochyla się, żeby mnie pocałować. Tym razem jej język jest aktywnym partnerem w naszej zabawie. Pieszcząc i tańcząc z moimi.
Stopniowo czuję, jak narasta mój orgazm. Mój kutas wbija jaja głęboko w futrzaną dziewczynę. Jej dłoń chwyta moje plecy, a jej ramię ociera się o łóżko. Liże moją szyję, jęcząc z przyjemności.
Potem wzdycham, gdy się w niej rozładowuję. Pompowanie dużej porcji mojego kremu głęboko w jej tunel miłosny.
Potem leżeliśmy razem w naszej błogości.
„To było cudowne.” Wzdycha.
Później wieczorem Snamnir dołącza do mnie w gospodzie. Siedzimy na dużych, wygodnych krzesłach przy kominku. Jego wzrok często był rozpraszany przez tę czy inną dziewczynę.
„Na pewno wiesz, jak żyć”. Uśmiecha się do mnie. Jego ręka wskazuje na bliźniaków. Zarówno topless, jak i łaskotanie się nawzajem. Mokry od kąpieli i szukania jedzenia.
Kiwam głową na szeryfa. „Zdecydowanie wywołują uśmiech na twarzy mężczyzny.” Przyznaję.
Krasnolud wzdycha, odwracając wzrok od pięknych rozrywek. Bierze łyk piwa ze swojego dzbanka. „Mamy problem z zieloną skórą”.
– Jeśli któryś z moich chłopców… – zaczynam.
"Nie? Nie." Macha ręką na mój protest. „Z Twoimi Gobbosami wszystko w porządku. Szczególnie kupcy tak myślą. Spogląda ponownie na bliźniaków. „Nie, to głównie orkowie. Nie wydają się wystarczająco silni, aby zaatakować miasto, ale powodują zamieszanie na farmach. Zwłaszcza wartości odstające”.
„I chcesz, żebyśmy pomogli?” Zapytałam.
"Zawsze. Aż przykro mi to przyznać. W ciągu ostatnich stuleci miasto zmiękło. Więcej kupców trzymających się złota, niż bohaterów wymachujących toporem. Bierze kolejny łyk. – Wspomniałeś, że jesteś najemnikiem. Jesteś dobry?
Przytakuję. „Lubię tak myśleć. W każdym razie przeżyłem do tej pory.
Odpowiada głową. “Well our money’s good, an we could use the help. If we keep losing farms we lose the town. The mine.”
We spend the next hour working out the details. Even without Karagoth looking over my shoulder I think I get us a good deal.
We will run patrols on a weekly stipend. With a bounty for any heads we bring back. If we can find their camp or lair then we get a big reward for putting an end to the threat.
In return the town will also pay for our lodging at the inn. Our food and drink. As well as upkeep on our gear.
After the blonde Dwarf leaves I head off to work out a patrol schedule with Kara.
“I’ve had a few Dwarves approach me, Boss. So have some of the other boys.” Gort sat with me at the bar. I sip a sweet drink that tastes faintly of root beer. Not fizzy though.
“How much did they offer?” I ask. Apparently some of the townsfolk have been propositioning my men for sex with the girls.
“Usually a couple golds for the ‘full experience.’ Whatever that means.” I give a low whistle. That wouldn’t be chump change.
“We don’t have any Dwarf ladies with us though.” I protest.
“Yeah, thats the thing. They ain’t lookin for nice Dwarf ladies. They especially want the princesses.” He tells me.
“No surprise there boys.” Molly had gotten close to our conversation as she wiped down the bar. I give her my raised eyebrow making her grin.
“It’s a well known secret that Dwarf men are all perverts.” She explains. “No one really knows why. So us ladies tend toward the prudish side to compensate.”
“Us ladies?” I kid, nodding towards her ample cleavage on display with both my eyebrows raised.
She blushes, turning her cheeks rosy. “Well, most ladies anyway. If showing off a little tit will get me more customers. Well mores the better.”
I nod in agreement. “Maybe...maybe we put on a show. Something to test the waters. Could we use your cellar?” I ask the Dwarf maiden.
She gives me a grin. “I think I’d want a small percentage.”
“Agreed. Bailey needs to be sheered, and Betsy always needs milked.” I tell them. “Let’s test the waters and put on a little show. If we don’t get run out of town, then maybe we push things a little further.”
My wife stood before the door of the inn. Nervous but excited. Ready to step out on the street.
She was dressed, or undressed as it were, in her pink silk thong and matching sheer crop-top. She had thigh high stockings and high heels. She also had her ‘Orc’s Whore’ collar on. Her leash held by a grinning Kara.
Rebecca held a sign that advertised our ‘special’ show this evening. I figure her lack of clothes would relay what special meant.
I give her a quick kiss and open the door. My wife steps outside. Nearly nude. Ready to be humiliated and shamed.
They are gone most of the afternoon. Finally led back in by none other than the sheriff himself. The blonde Dwarf gins at me as he escorts my wife inside. His hand resting on her nearly bare ass.
“Figured I would watch over the the ladies. Wouldn’t want there to be any trouble.” He says happily.
I grin back. “No sir. Perhaps you would like a seat right up front for the show?”
“Well...since I’m here and all.” Becca jumps as he gives her ass a pinch. Then he heads toward the bar.
I lead my wife upstairs to help her get ready for the night’s entertainment.
As soon as we get in my room she pushes me against the door and shoves her tongue down my throat. Her amazing body pressed into mine.
“Wreck me.” She demands when our lips part. Her hand snaking inside my pants. “Fuck me like the whore I am. Ride me rough.” Her growl is nearly that of Kara’s.
“You had fun, I take it?” I grin at the beautiful blonde. The woman that I love.
She nods excitedly. “It was amazing. Everyone was looking.” She grabs my cock and starts tugging. “They could see nearly everything.” She presses her ample chest against me. Clearly visible through her sheer top.
I reach around and grab her round ass. Giving her a good squeeze. “So many disapproving looks. Judging me. Silently degrading me, and sometimes not so silently.” She bites her lower lip as she grins. “That was mostly the women. The men looked at me as an object of lust.” She slides her silky leg up my side. “Not a person. I was a toy. Something to be used, then thrown away.”
“You whore!” I growl at her. Hopefully not loud enough to be heard outside the room. She gasps with excitement. “How dare you show yourself off in front of everyone!”
I pull off my belt. My wife grinning in her excitement and lust. I pull her to the bed and force her over my knee.
“No, daddy! Proszę. I’ll be good.” She whimpers in her little girl voice. My cock is nearly exploding out of my pants.
I raise my arm. Savoring the moment. The woman across my lap. Her sweet round ass. Our mutual lust.
Then her derrière jiggles at the CRACK! of the leather. My sweet, whore wife gasps in pain and exhilaration.
Then again and again. My belt gradually turning her ass red. Her legs kick and Becca whimpers in pain. “No, daddy! No!” She protests to no avail.
On the eleventh strike I feel her shiver. Her moan of pain reaching a deeper octave as she has a small orgasm.
I pause the beating to shove two fingers deep in her wet twat. Pushing her thong aside to get at her fuck hole. “Dwarf cock? Is that what you want you little tramp!” I rub my fingers inside her, against her vaginal walk. Extending her orgasm. She can’t respond, lost in her bliss. Yet I’m sure my harsh tone helps her arousal.
I toss my wife on the bed and yank off her thong. Quickly I pull my rock hard dick out. Grabbing her knees, I spread her legs as I climb on top of her. She looks up at me, her lust clear in her eyes.
We both moan as I enter her. Her hands slide up my back under my shirt. I push her sheer top up and greedily suck on her nipples.
I thrust hard. My balls slapping against her pussy. “Oh, Daddy! Yes!” Becca gasps. Too excited, I can tell I won’t last long.
My wife squeals when I reach up and pinch both her nipples. Pulling her big breasts up by her tortured buds. Her tits wobble and jiggle as I thrust.
I shiver as my orgasm hits. I fill her cunt with my jizz as waves of pleasure wash through me. Then I roll over next to her. Both of us gasping and grinning.
Rebecca leans over and kisses my cheek. “That was great.” She smiles at me.
We had cleared out the inn’s cellar. Moving crates and casks so there would be room for a small stage and space for an audience.
By nightfall the cellar was packed wall to wall with eager Dwarves. Most of which were men. Many wearing scarves and bandannas to hide their identity.
The three Chokwa brothers are on hand to keep the crowd under control. Both bunny girls, Priyala, and my wife move through the crowd serving drinks. They wear short skirts and tiny tops. I grin as I see the Biladi girl jump. A Dwarf hand having reached under her skirt to goose her sweet rear.
We made a deal with Molly. We had paid a fee to use the cellar, and we got a small percentage of the drink sales. The handsome dwarf maid grinned at me from across the room as she continuously filled mugs from a makeshift bar.
A hush falls over the crowd when the curtains part. Revealing two makeup vanities. Back to back with a mirror frame between them. The setup is set slightly diagonal to the crowd.
Then the twins come out from opposite ends of the stage. Calliandra and Trishandra are dressed identically. The dark haired teens look lovely in thin white dresses, buttoned down the front.
The both sit at the desks. Peering at each other through the mirror frame.
Then they begin to wash. Taking soft towels from little basins, they gently wipe their faces. The twin sisters doing their best to mirror each other’s movements.
With their faces washed the beautiful teens slowly unbutton the top five buttons of their dresses. There is a rustling from the crowd as their young cleavage and tops of their pink bras are revealed.
The girls then dab at their chests. Wet cloths sensually wiping. The crowd noticeably excited.
More buttons undone. The girls’ delicate fingers work their way down to their smooth tummies. They pull their dresses off down to their waists.
Pink silk bras are the only things offering any modesty to their budding breasts, already D-cups. Their nipples are clearly outlined by the thin cloth.
They slowly wash their arms. Then their tummies. Towels slowly moving up toward their breasts. The crowd noticeably tense. They set their towels down.
Then both girls reach back and unclasp their bras. They use one arm to cover their young tits while they pull the silk away. Not yet letting us see their treasures. they wait a long moment as they gaze into the ‘mirror.’
There is a soft moan of appreciation from the crowd when the twins’ arms move from their chests to pick up their towels. The young Humans’ breasts now on display to the whole room.
I suspect most of the Dwarves didn’t actually believe there would be nudity. It’s obvious that they approve.
Snamnir himself seems totally entranced from his seat right near the stage. And he has actually seen the girls topless
When their plump breasts are clean, the girls stand and shimmy out of their dresses. They are left only in tiny, pink, silk shorts. The crowd clapping at the bold move. They both bend over their chairs for a moment, palms flat on the seats as they gaze into their ‘mirror.’
Calli is bent away from the audience her sweet round ass only partially covered by her shorts. Trisha is bent toward. Her big tits dangling in a wonderful display for the Dwarves.
The twins stand and each lifts a leg. Setting a foot on their chairs. Slowly washing the leg, before switching and washing the other.
Then they both hook their thumbs in the waistband of their shorts and bend way over as they slide them off.
The crowd erupts as they get their first glimpse of human pussy. Young, soft, and topped with little trimmed tufts of brown hair.
The girls sit sideways on the chairs their legs pointed to the crowd. Delicately they lift their towels. Then they spread their thighs.
With no modesty left to the girls, they begin to gently rub their most sensitive spots. Both begin to moan. Soon they drop their towels and brazenly finger themselves. Moaning louder and louder in their pleasure.
The teens shiver through small orgasms. I suspect faked, for the show. Then they stand and walk around the desks on the audience side. The sisters embrace and kiss deeply. Their hands grabbing and squeezing each other’s breast and ass.
When the twins are gone from the stage, Gort comes out and announces a ten minute intermission.
“Great! That was great!” Snamnir gushes, standing next to me. Around half the Dwarves have gone upstairs for a smoke of to get a bite to eat.
“Well it only gets more perverted from here.” I mock warn the sheriff.
He grins and slaps me on the back. “Can’t wait, my friend.”
The crowd finally settles back down for the second of our three acts.
The curtains open on a short stool next to a platform raised a foot off the ground.
Gertrude walks out carrying a wooden pail. Also dressed in a thin white dress. Her large bosom strains at the buttons that just barely hold her tits in.
She sits on the stool and hitched up her skirt. Then she smiles nervously at the audience.
Karagoth walks out. The beautiful Orc is dressed only in a brown leather halter, cut low to show plenty of cleavage. A leather loincloth that only covers half of her sweet ass. She also has fur boots.
She leads Betsy by a chain leash.
The pretty cow girl looks nervous, but excited. The curvy girl is completely naked. Her giant tits sway as she is led to the platform.
Docily the Vacca gets to her hands and knees on the raised platform. She faces the audience. Her heavy tits dangling. Gertrude scoots her stool closer to one side. She places her wooden bucket below the cow’s hanging breasts.
There is a soft groan of excitement from the crowd as the mature Human woman grabs Betsy’s tits. Holding them like udders.
The docile girl grunts as Gertrude begins to squeeze and tug her giant, brown breasts. she clenches her eyes shut, humiliated and degraded before the crowd.
Visible streams of milk shoot into the bucket. And there’s a sound. The hollow sound of liquid hitting wood.
My dick is hard in my pants. It always is when I watch Betsy get milked. Something we do every two or three days.
She doesn’t seem to mind. She says she enjoys it in fact. But it always seems so naughty to me. Kinky. So degrading to her.
The audience doesn’t notice Kara squaring up bekind the Vacca woman. They are so enrapt by the lewd milking. The beautiful Orc strokes a leather strap in her hand. Then she raises it...
The CRACK! of leather against ass seems to fill the room. Betsy’s Eyes open wide in a look of shock and pain. A shiver of arousal runs through my body.
“Moooo!” She bellows at the abuse. Further degrading herself before the horny Dwarves. Gertrude still milking her giant tits.
The crowd murmurs excitedly as Kara raises her hand again. Betsy winces, and her whole husky body shudders at the next CRACK!
“Muh...mooooo!” The submissive livestock bellows.
Slowly the bucket fills with breast milk. Slowly the cow girl’s ass is punished before the crowd.
Finally Kara leads the docile girl off the stage by her leash. Gertrude stands and takes her, mostly full bucket.
We will sell shots of warm breast milk during the next intermission.
The final act is the one in most looking forward to.
When the curtains open Bailey comes running onto the stage. The sheep girl looks frightfully back over her shoulder. She looks sweet and vulnerable in her white dress. Buttoned down the front, similar to the other women. Only hers is missing the top four buttons and hangs off her right shoulder. The tops of her furry cleavage just visible.
The pretty sheep is chased by one of the Nathair men. Her tits bounce and jiggle under her dress, obviously she doesn’t have any foundation garments on. He makes fake grabs at her, though he obviously isn’t intending to catch her as they run around the stage.
Suddenly a second Nathair man jumps out and grabs the poor girl. She struggles but the four armed men easily subdue her. One pulls her arms behind her back. Making sure she faces the excited audience. The other grips the top of her dress. “No! No, please. No!” She begs in vain.
The crowd cheers as her dress is ripped apart. Buttons fly everywhere as the pretty girl is stripped. Nude under her dress. Nude and quite fuzzy.
It’s time for her sheering. I grin as one of the men picks up sheers at the edge of the stage. While the other yanks her tattered dress the rest of the way off.
Docily, Bailey lets them lead her to the center of the stage. She looks defeated and humiliated as they begin sheering her fur off before the crowd.
They manhandle the docile woman as they cut. Forcing her to move this way and that. Treating her not like a vibrant person, but as a dumb animal. Her thick white wool falling to the stage like snow. Slowly revealing her pink body underneath.
Her eyes constantly seek out mine. Wanting to share this violation of intimacy with me. She said she was excited to do it, but I can tell the act is honestly humiliating to the young woman.
The Nathair move from her top, down. She shivers as their sharp sheers move across her big tits. The dexterous snake men very careful with their sharp instruments. Her nipples look to be as hard as diamonds as the cold metal caresses her skin.
The snake men make her sit on a stool while they snip around her sweet pussy. her legs spread obscenely wide for the audience’s amusement. Bailey shivers with her eyes closed as they trim her. Their fingers poking and prodding her most precious spot. Their scissors snipping her soft wool.
Finally she is left shivering and naked before her excited audience. Her pink body freshly exposed. They make her kneel in the pile of her own wool. Humiliated. Her head bowed. This most intimate act forced upon her instead of shared lovingly.
That evening Bailey rolls with me as we make love in my bed. She seems quite excited to have shared her humiliation with me.
**********
At twenty six Catherine had struck out, again on her own. This time determined to put her magic skills to use. She had gotten her bearings. Learning more about the wider world even as the baker regularly abused her.
Eventually she was hired as a seer for a powerful Dwarf stonemason. He seemed quite pleased to take her on. She didn’t think to ask why such a man would need a seer.
She soon learned that he was the leader of a crime syndicate. That part of her job was to make sure people spoke the truth. Or to find it when it was hidden.
She also soon found that, once again her body was to be included.
She was talking to him in his lounge three weeks after first coming on. Proud to be treated like a valued employee. Dressed neck to floor in a plain brown robe with a short red cape off one shoulder and a pointy red wizard’s hat.
Suddenly he yanked her down onto his lap. His hands quickly and eagerly exploring.
“No!what are you...” She started to protest.
“Hush now, trinket! You’d not have me turn you into the mages guild for unlicensed craft. Would you?” He threatened.
The girl froze. It was true. Her whole life had been spent outside the guild. They took a dim view of unlicensed practitioners.
His hairy hand pulled her robe up well past her knee. Showing off her shapely legs. “Besides, we both know this is your proper place.” His fingers crawled up her inner thighs. She gasped as he groped her through her linen shorts.
‘Is it true?’ She wondered as his lips covered hers. His tongue tasted of cigars and expensive ale. She moaned as his hand tore her underwear to get at her soft peach. His fingers pushed into her wet pussy.
After that she was ordered to dress like an exotic dancer. Skimpy outfits of silk and lace. Always offering tantalizing glimpses of her beautiful body.
The perverted dwarf loved to fuck the human girl any way he desired. Though he loved even more to humiliate and defile her.
His favorite was to share her body with goblins. The cruel little men did shadow work for the crime lord. They were all too happy to tear her scant clothing off and molest her beautiful body for her grinning boss.
The black haired mage would docily get on all fours. Her ass in the air, her cheek to the floor to show submission.
From one cruel master to another, she continued to live her life as a whore. A toy for men to use.
**********
We started patrolling the farms that surround the town. The plan was to try to catch any thieves that might sneak their way in. Or fight any larger band of raiders that didn’t run away at first sight.
Kara had commissioned some new weapons from a couple smiths in town. The goblins were hard at work on the small workshop they had set up in the inn’s stables. And the girls had started seeing horny Dwarf clients.
We continue to be shadowed by small groups of goblins. Though they don’t come close to the city and they run away even when approached by Gort or one of his men.
I made a rule that the princesses are not allowed outside the city walls. I don’t think they even noticed. Much too caught up in their workshop, and the fascinating sights the city has to offer.
Our patrols are usually ten man teams. Eight goblins and two bigger folk.
On more than one occasion we have spied raiders. Orcs, but these look ragged compared to Karagoth. They look scrawny and shifty. Not like mighty warriors.
At the beginning of our second week of patrols we are patrolling the furthest farms. It’s where we spend most of our time as that’s where the worst trouble is. Mitzi has proven to be a valuable asset. She flys pretty high to scout for me.
Suddenly the beautiful fairy lands on my shoulder and gives my cheek a kiss. “Orcs!” And she points in a direction.
We double time through a small woods. Past signs of logging and trapping, to find them on the other side.
They are chopping through the wooden wall that surrounds the main farm buildings to get at one of the outlying farms. Dwarves shooting at them with crossbows.
We march up on them from behind. Instead of scattering they turn to engage us. A dozen Orcs laughing at the goblins that they are sure would turn and run at the first sign of a fight.
I can’t help but grin at their shocked looks as we crash into them. The boys fight in pairs to watch each other’s backs. I swing my nice steel sword. The magic crystal one is safely back at the inn. I swing and cut down the first Orc to square off with me. His short sword shattering on mine.
On this patrol I’m partnered with one of the big Chokwa brothers. He knocks a short Orc aside with his club to get at their big leader.
He had face tattoos and dark green skin and stands near six feet tall. Maybe a foot taller than his followers. Still coming up short against my blue lizard.
The orcs begin to panic when my goblin boys refuse to tremble in terror. When the Chokwa bashes their leader’s skull in they break and run. Only two actually making it as crossbow quarrels fired by the farmers. take down three of the fleeing green skins.
We take one prisoner back to the city. Another dying on the way.
In the evening I lay on my bed naked. My cock hard as I slowly stroked it and watched t