
W czasach dalekiej przeszłości... a może odległej przyszłości... Karl i Theata – małżeństwo chłopów usiłujące utrzymać się z roli – radzą sobie z być może niepożądaną wiadomością, że została wybrana na centralną część wyjątkowego wiosennego rytuału. To zupełnie inny rodzaj opowieści romantycznej. Miałem duży problem z podjęciem decyzji w jakiej kategorii umieścić ten post. Po przeczytaniu kilku najnowszych opowiadań z każdego gatunku zdecydowałem, że jest to mimo wszystko historia dziwnego romantycznego interludium w kulturze i czasie, których wielu z nas nigdy nie pozna. = = = = = = = = = = = = = = = = = = = OSTRZEŻENIE! To ostrzeżenie prawdopodobnie nie jest potrzebne w przypadku tej konkretnej historii, ale zamieszczam je, ponieważ jest potrzebne w przypadku większości moich historii. Jeśli zdecydujesz się przeczytać inne moje historie, upewnij się, że zapoznałeś się z ujawnieniami i ostrzeżeniami na początku każdej historii. Wszystkie moje teksty są przeznaczone WYŁĄCZNIE dla osób dorosłych powyżej 18 roku życia. Historie mogą zawierać silne lub nawet skrajne treści seksualne. Wszystkie przedstawione osoby i wydarzenia są fikcyjne, a wszelkie podobieństwo do osób żyjących lub zmarłych jest całkowicie przypadkowe. Działania, sytuacje i reakcje są WYŁĄCZNIE fikcyjne i nie należy ich podejmować w prawdziwym życiu. Jeśli nie masz ukończonych 18 lat lub nie rozumiesz różnicy między fantazją a rzeczywistością, lub jeśli mieszkasz w jakimkolwiek stanie, prowincji, narodzie lub terytorium plemiennym, które zabrania czytania czynów przedstawionych w tych historiach, natychmiast przerwij czytanie i przesuń się do miejsca, które istnieje w XXI wieku. Archiwizowanie i ponowne publikowanie tej historii jest dozwolone, ale tylko wtedy, gdy do artykułu dołączone jest potwierdzenie praw autorskich i oświadczenie o ograniczeniu użytkowania. Ta historia jest objęta prawami autorskimi (c) 2016 autorstwa The Technician. Indywidualni czytelnicy mogą archiwizować i/lub drukować pojedyncze kopie tej historii do osobistego, niekomercyjnego użytku. Tworzenie wielu kopii tej historii na papierze, dysku lub w innym ustalonym formacie jest wyraźnie zabronione. = = = = = = = = = = = = = = = = = = = * * * * * * * * * * * * Theata i Karl właśnie usiedli przy prymitywnym stole, aby zjeść wieczorny posiłek. Kiedy kończyli krótką modlitwę dziękczynną za skromny posiłek, nadal mieli pochylone głowy, gdy Theata usłyszała pukanie do drzwi – nie, nie pukanie, pukanie. Spojrzała ponad stołem na Karla, który wciąż miał pochyloną głowę. Wiedziała, kto to musi być. Tylko jedna osoba we wsi zapukała do ich drzwi w ten sposób. To była Magona, mądra kobieta, pukająca laską w próg ich chaty. Magona nigdy nie zapukałaby do drzwi. Nawet nie dotknęła drzwi ani framugi. Powiedziała, że drzwi chronią przed złymi duchami nocy i jeśli na drzwiach wciąż pozostają ślady jednego z nich, może on do niej wejść. Zamiast tego pukała w próg lub kamienną ścieżkę za drzwiami, aż ktoś od wewnątrz je otworzył. Gdy Theata wstała, żeby odpowiedzieć na pukanie, Karl nagle podniósł wzrok. Na jego twarzy widać było niezadane pytanie. „Ktoś jest u naszych drzwi” – powiedziała cicho, mając nadzieję, że w jej głosie nie słychać niepokoju. Może być tylko jeden powód, dla którego Magona przychodzi do ich chaty o tej porze roku. „Chwileczkę” – zawołała, przechodząc niewielką odległość do drzwi. Jej ręce lekko się trzęsły, gdy sięgnęła, żeby je otworzyć. Na zewnątrz, na prostej ścieżce, Magona stała z pochylonymi ramionami, opierając się na sękatej gałęzi, której używała jako laski. Na pomarszczonej twarzy Magony pojawił się uśmiech, gdy trzymała coś w dłoni, najwyraźniej oczekując, że Theata to jej zabierze. Gdy Theata przyjęła małą płócienną torebeczkę z nasionami, Magona przemówiła cicho, ale z nieoczekiwaną siłą w swoich słowach. „Zostałeś wybrany” – powiedziała stanowczo. „Wkrótce nadejdzie ten czas. Musisz być przygotowany. Potem odwróciła się i pokuśtykała. Jej ciężka laska uderzała o ziemię przy każdym mozolnym kroku. "Kto to jest?" – odezwał się głos Karla znad stołu. Theata nie odpowiedziała. Zamiast tego w milczeniu wróciła do stołu i położyła małą torebkę obok talerza. „Zostałam wybrana” – powiedziała cicho, kładąc ręce na kolanach i pochylając głowę. Karol nic nie powiedział. Przez dłuższą chwilę patrzył na żonę. Potem jego wzrok wrócił do talerza i wrócił do spożywania wieczornego posiłku. Po kilku chwilach wzięła widelec i zaczęła powoli jeść. Żadne z nich się nie odezwało podczas posiłku ani gdy Theata zabrała się za mycie talerzy i porządkowanie kuchni na noc. Karl usiadł przy ogniu i zajął się nożem, starannie dopasowując nową rękojeść do motyki, której potrzebował do rozbicia upartej gleby na swoim polu. W końcu przerwał ciszę i powiedział: „Czas do łóżka”. Theata stała w kuchni i wzięła bardzo głęboki oddech. „Zostałam wybrana” – odpowiedziała stanowczo, ale bardzo cicho. „Muszę sprawdzić, czy już czas”. Karl mruknął coś w odpowiedzi i opuścił łóżko z pozycji dziennej, złożone pod ścianą. – Będę na ciebie czekać – powiedział stanowczo. „Jeśli tak musi być, to musi tak być” – dodał, potrząsając słomianym materacem, aby wyrównać grudki i być może usunąć wszelkie myszy, które mogły zamieszkać w ciągu dnia. Theata stała przy otwartych tylnych drzwiach chaty i patrzyła na pola i nocne niebo. Znów wzięła głęboki oddech i wyszła boso na ziemię. Ich chata znajdowała się obok pól Karla. Ścieżka prowadziła od tylnych drzwi do małej stodoły, a potem za nią na pola. Ostrożnie poszła na środek pola. Wczesna wiosna ziemia była zimna pod jej bosymi stopami. Po kilku chwilach stania i patrzenia w niebo sięgnęła do guzików z przodu sukienki i zaczęła je rozpinać. Po chwili sukienka leżała obok niej na ziemi. Ostrożnie położyła swój prymitywny stanik na sukience. Był stary, ale kosztowny w wymianie, a ona nie chciała, żeby miał kontakt z ziemią. Wkrótce dołączyły do niej luźne majtki, starannie złożone. Gdyby nadal była zima, nosiłaby grube pończochy, żeby ogrzać nogi, ale śnieg już dawno stopniał. Nie było potrzeby nosić pończoch, skoro pod długą suknią było jej wystarczająco ciepło w nogi. Jeszcze raz spojrzała w niebo. „Zostałam wybrana” – powiedziała na tyle głośno, że mogła usłyszeć własny głos. Potem położyła się na plecach na ziemi. Kilka chwil później ponownie przemówiła do nieba. „To jeszcze nie czas” – stwierdziła. Potem dodała nieco głośniej. „Wrócę jutro.” Następnie wstała, wzięła ubranie i nago wróciła do chaty. Kiedy weszła, Karl przemówił do niej z łóżka. "Czy już czas?" on zapytał. „Nie przez wiele dni” – odpowiedziała. „Może nawet na tydzień”. Odpowiedział jej chrząknięciem, ale potem rozchylił kołdrę, żeby mogła się pod nią prześliznąć. Ciepłe łóżko przyjemnie przylegało do jej ciała zmarzniętego od zimnej ziemi. Następnego wieczoru, gdy już się ściemniło, zostawiła swoje ubrania w kuchni i boso i nago poszła na środek pola. Uśmiechnęła się, gdy zobaczyła duży kawałek ziemi, który został wygładzony. Małe skały i duże grudki ziemi były rozrzucone w nierównym kole wokół kawałka gładkiej ziemi. Karl znalazł czas w codziennych obowiązkach, aby zapewnić jej większy komfort, gdy robiła to, co musiała. Kiedy wróciła do łóżka, Karl ponownie zapytał: „Czy już czas?” Znów odpowiedziała: „Jeszcze nie”. Trwało to przez dziewięć dni. W ciągu dnia Theata siedziała na krześle przed chatą i szyła. Światło było tam dobre i mogła patrzeć, jak zieleń zaczyna wracać do trawy na pastwiskach. Słodki zapach powiedział jej, że jedno z pobliskich drzew lub krzewów wypuszcza kwiaty. Nocą Theata wracała na swój gładki skrawek ziemi. Leżała, obserwując gwiazdy – lub chmury – aż do chwili, gdy jej plecy zmarzły i niemal zabolały. Potem wstawała, mówiła do nieba: „Jeszcze nie” i wracała do domu. Kiedy dziesiątego dnia Theata podniosła się z ziemi, nie powiedziała: „Jeszcze nie”. Zamiast tego powiedziała: „Jutro”. A kiedy Karl zapytał ponownie: „Czy już czas?” odpowiedziała „Tak”. Ponownie jego jedyną odpowiedzią było chrząknięcie, ale trzymał ją szczególnie mocno, gdy spali tej nocy. Rano Karol nie poszedł na swoje pola. Zamiast tego przeszedł dwie mile do miasta. Kiedy dotarł do małej wioski, zatrzymał pierwszego mężczyznę, którego zobaczył na ulicach i powiedział niemal szeptem. „Wybrano Theatę. Mówi, że już czas. Karl nadal spacerował po wiosce. Niektórzy mężczyźni już to usłyszeli i skinęli mu głowami, gdy się zbliżał. Kontynuował wędrówkę, dopóki nie był pewien, że wie o tym cała wioska. Następnie zaczął wychodzić z miasta w kierunku od swoich pól. Przechodząc, zatrzymywał się, aby porozmawiać z każdym mężczyzną na polach. Kilku starszych mężczyzn pracowało wokół swoich chat lub stodół, kiedy Karl zatrzymał się, aby przekazać im wiadomość. Kiedy przeszedł trzy mile, zatrzymał się i rozejrzał się po pobliskich polach. Nikogo nie było widać, więc odwrócił się i ponownie ruszył w stronę miasta. Pomachał na powitanie kobietom siedzącym u ich drzwi i zajmującym się naprawą, szyciem lub czymkolwiek innym, co potrzebowało światła dziennego. Z satysfakcją zauważył, że na polach nie było mężczyzn. Wszyscy wyszli, aby powiedzieć innym, którzy nie mieszkali w pobliżu drogi. Za kilka godzin wszyscy będą o tym wiedzieć. Kiedy Karl szedł przez miasto, również machał na powitanie, ale tutaj byli obecni mężczyźni. Uważnie obserwował, czy kiwali mu głowami, gdy ich witał. Wydawało się, że wszyscy usłyszeli tę wiadomość, więc ruszył dalej w stronę swojej chaty i pól, zatrzymując się teraz tak, jak to zrobił po drugiej stronie miasta. Kiedy dotarł do swojej chaty, pomachał swojej żonie Theacie, która siedziała na krześle i wykonywała w słońcu kobiece prace. Odwzajemniła jego pomachanie. Na jej twarzy pojawił się niespokojny uśmiech, którego nie do końca mógł odczytać. Była silną kobietą, ale została wybrana, a to jest trudne dla najsilniejszej kobiety. Nadal pozdrawiał mężczyzn pracujących na polach lub w pobliżu chat. Milę za swoją chatą Karl jeszcze raz rozejrzał się po polach i stwierdził, że są puste. Odwrócił się i wrócił na swoje pola. Spędził ten dzień na oczyszczaniu skał i rozbijaniu wielu grudek ziemi, które utworzyły się zimą... i oczywiście na przygotowaniu skrawka ziemi Theaty. Ostrożnie je przegrabił, żeby mieć pewność, że usunięto wszystkie kamienie. Używał nawet motyki, aby rozbić ziemię na głębokość kilku cali, aby była nieco bardziej miękka. Nie wiedział, że Theata obserwuje go z chaty, gdy klęczy na ziemi i przeczesuje palcami ziemię w specjalnym grządce, szukając czegokolwiek, co mogłoby sprawić jej ból, gdy leżała na ziemi. Theata westchnęła bardzo głęboko. Oczy miała pełne po brzegi, ale łzy jeszcze nie zaczęły płynąć po jej twarzy, gdy przygotowywała kolację dla mężczyzny, który tak wyraźnie okazał jej miłość. Kolacja była tym samym skromnym posiłkiem, jaki chłopi jedli każdego wieczoru, zwłaszcza po ciężkiej zimie. Ale w jakiś sposób było inaczej. Plasterki sera były nieco bardziej równe. Surowa gotowana papka była trochę smaczniejsza. Być może zużyła odrobinę więcej ze swojego skarbca trudnych do zdobycia przypraw. Po kolacji Karl i Theata siedzieli i patrzyli na siebie po drugiej stronie stołu. Żaden z nich nie mówił. Żadne z nich nie wiedziało, co powiedzieć. Oboje siedzieli w milczeniu, obserwując, jak zmierzch zamienia się w ciemność. Ogień został ugaszony, z wyjątkiem węgli trzymanych w palenisku przez ranek. Nie zapalono żadnej świecy, więc ciemność ogarnęła chatę. Karl ledwo widział Theatę w świetle gwiazd, gdy stała obok stołu i ostrożnie układała swoje ubrania na krześle. Spojrzała na niego w milczeniu, po czym uśmiechnęła się słabo, wyciągnęła rękę i rozczesała włosy. Nigdy nie wychodziła z domu, chyba że miała włosy „spięte”, to znaczy trzymane blisko głowy w postaci loków i pętelek, które wpinano w odpowiednie miejsca za pomocą grzebieni i szpilek. Tylko jej mąż widział ją kiedykolwiek z rozpuszczonymi włosami. Teraz grzebienie i szpilki leżały na stole, a jej włosy opadały kaskadą na plecy, prawie do pasa. Po kolejnym słabym uśmiechu do Karla odwróciła się i wyszła tyłem chaty. Lekko się trzęsła, ale nie było to spowodowane nocnym chłodem. To też nie było tak naprawdę ze strachu, ale ona się bała. Wiedziała, co to znaczy zostać wybranym. Wszystkie kobiety w wiosce wiedziały, co to znaczy zostać wybraną. Nie była już młoda, dwudzieste piąte urodziny miała już dawno za sobą. Dopóki Magona nie pojawiła się na progu jej drzwi, miała nadzieję, że to ją ominie. Ale teraz szła nago pośrodku pól męża. Stała przez chwilę uśmiechając się, patrząc na miękką, gładką ziemię, którą Karl tak starannie dla niej przygotował. Nie uśmiechała się, patrząc na grube drewniane kołki, które Karl wbił w ziemię. One także były częścią przygotowań. Do każdego z palików przywiązano linę. Liny były miękkie, w przeciwieństwie do ciężkich, ręcznie tkanych lin w stodole Karla. Były to specjalne liny Magony, które zostawiła Karlowi do użycia... i powrotu. Karl zawiązał już specjalne węzły. Wszystkie kobiety w wiosce wiedziały, jakie węzły będą musiały pewnego dnia zawiązać. Niewielu mężczyzn wiedziało, ale węzły były już zawiązane. Musiał pojechać do Magony, aby nauczyć się prawidłowego wiązania dziwnych, skomplikowanych węzłów, które mogłyby uwięzić jej dłonie i stopy. I prostsze węzły poślizgowe, które utrzymują liny na palikach. Theata bała się myśli o klęczeniu w ziemi i zawiązywaniu węzłów, które ją trzymają. Może raz w ciągu ich małżeństwa powiedziała coś Karlowi i on sobie przypomniał. Mężczyźni okazują swoją miłość w dziwny sposób. Theata usiadła na ziemi pomiędzy dwoma dolnymi palikami. Zarzuciła pętlę węzła na kostki i mocno zaciągnęła. Karl dobrze związał rzeczy. Węzeł był ciasny, ale nie zranił jej ani nie zakłócił krążenia. Następnie zawiązała opaskę na oczach. To i mały woreczek z nasionami to wszystko, co zabrała na pole. Leżąc na plecach, szukała lin, które trzymałyby jej ramiona. Niektóre kobiety ćwiczą przekładanie rąk przez specjalne węzły. Nie zrobiła tego. Zajęło jej kilka prób każdą ręką, aby prawidłowo przełożyć dłonie przez pętle i móc je mocno zacisnąć. Wszystko było teraz ciche, z wyjątkiem trzasków i ćwierkania owadów i żab. Hałas pobliskich owadów nagle ucichł. Słyszała zbliżające się kroki. To byłby Karol. Mąż był zawsze pierwszym i ostatnim. Karl uklęknął między nogami żony. Nic nie powiedział, ale zamiast tego pochylił się lekko do przodu i zaczął przesuwać dłonie po jej piersiach. Na początku nie było żadnej reakcji, ale w miarę jak jego ręce coraz bardziej przesuwały się po jej ciele i gdy zaczęły przesuwać się po włosach, które ukrywały jej płeć, Theata zaczęła głębiej oddychać i przyciskać swoje ciało do ziemi. Czasami pochylał się głębiej i całował jej piersi lub brzuch albo lekko ssał jeden z jej coraz sztywniejszych sutków. Karl kontynuował, aż Theata zaczęła cicho jęczeć. Potem stał i patrzył w niebo. Wiedział, że tuż za wzgórzem, gdzie nie było ich widać – i gdzie nie mogli zobaczyć Theaty – stała kolejka mężczyzn. W tej kolejce stali wszyscy mężczyźni z wioski, którzy byli na tyle dorośli, aby być mężczyznami i wystarczająco młodzi, aby nadal zachowywać się jak mężczyźni. „Bogowie nieba i ziemi” – powiedział głośno – „spójrzcie na nas tej nocy z góry”. Potem wrócił do swojej chaty. Kilka chwil później pierwszy mężczyzna przeszedł przez wzgórze. Jego naga skóra była bardzo blada w świetle gwiazd. Ukląkł między nogami Theaty, tak jak zrobił to Karl, ale jej nie dotknął. Zamiast tego położył ręce na ziemi po obu stronach jej ciała, pochylił się do przodu i zrównał się z jej błyszczącą szczeliną. Theata sapnęła lekko, gdy wsunął się w nią. Powoli wsunął się całkowicie do środka. Potem spojrzał w niebo i powtórzył słowa Karla. „Bogowie nieba i ziemi, spójrzcie na nas tej nocy”. Przerwał na chwilę, kontynuując spojrzenie na nocne niebo. Następnie zaczął gwałtownie pchać Theatę. Na początku biernie go przyjęła, ale wkrótce lekko odepchnęła się od niego, aż zadrżał i wydał ciche chrząkanie. Pozostał w bezruchu, aż do całkowitego zwiotczenia. Potem jeszcze raz spojrzał na nocne niebo i powiedział głośno: „Zobacz, czego zrobiliśmy”. Podciągnął się z powrotem na kolana, wstał i wrócił na wzgórze. Gdy dotarł na szczyt wzgórza, minął go inny nagi mężczyzna, idąc w stronę wybrańca, który był kołkowany na ziemi. Ten człowiek powtórzył dokładnie to, co zrobił pierwszy człowiek. Słowa były takie same. Działania były takie same. Jedyną różnicą była prędkość, z jaką pchnął, gdy był w niej. Theata pomyślała, choć nie była pewna, że był to mężczyzna znacznie młodszy. Była o wiele bardziej pewna, że następny mężczyzna był starszy. Chrząknął, klękając na ziemi, a ona słyszała, jak pracuje nad twardością, aby móc w nią wejść. To może być jego ostatni rok, w którym uczestniczy w rytuale. Więc to trwało. Na początku policzyła mężczyzn, ale potem albo straciła rachubę, albo stwierdziła, że nie warto o tym wiedzieć. W obu przypadkach próbowała teraz zapomnieć o każdym mężczyźnie, gdy tylko krzyknęli do nieba i odeszli. Po chwili poczuła, jak pod nią zaczyna tworzyć się kałuża. Gdy wstała, by dołączyć do każdego z mężczyzn w ich rytualnym wiosennym tańcu, lepka ciecz spłynęła jej po plecach. Poczuła to teraz niemal pod piersiami. Inny mężczyzna klęczał teraz między jej nogami. Znowu nic nie powiedział, ale ona poczuła dziwne szarpanie za liny. I wtedy poczuła dłonie na swoich piersiach. To był Karol. Puścił liny. Rytuał prawie dobiegł końca. Karl powtórzył ruchy, które przygotowały ją na pierwszego mężczyznę. Ale nie musiała już się przygotowywać. Nawet jeśli nie tworzyła żadnego własnego nawilżenia, skumulowana odwaga niezależnie od tego, jak wielu mężczyzn tam było, sprawiła, że stała się bardzo śliska. Karl nie przygotowywał jej do rozpoczęcia rytuału. Pomagał jej to zakończyć. Wiedziała, co musi teraz zrobić. Karl przesunął rękę pomiędzy jej nogi, aby ją delikatnie pogłaskać. Jej oddech zaczął być coraz szybszy. Z jej ust wydobywał się cichy jęk. Jej biodra zaczęły unosić się w powietrze. Teraz nie pchała, żeby pomóc mężczyźnie szybko zakończyć, pchała, ponieważ odczuwała w niej rosnącą potrzebę. Potrzeba, którą bogowie musieli usłyszeć, jak została zaspokojona. Karl kontynuował, aż jej jęki stawały się coraz głośniejsze, a biodra wysoko unosiły się nad ziemię. Następnie, po raz ostatni ściskając jej piersi, położył dłonie po obu stronach jej ciała i wszedł w nią. Pozostał bez ruchu, lecz Theata w dalszym ciągu napierała na jego ciało, krzycząc do nieba: „Bogowie nieba i ziemi, spójrzcie na nas tej nocy”. Intensywność jej ruchów wzrosła jeszcze bardziej, gdy zaczął napierać na nią. Karl pociągnął węzły mocujące liny do kołków, więc Theata mogła teraz swobodnie poruszać rękami i nogami. Gdy jej jęki zmieniły się niemal w krzyki, mocno owinęła ramiona wokół jego pleców i przyciągnęła jego klatkę piersiową do siebie. Jego siła była większa niż jej, więc w końcu podniosła się lekko z ziemi, gdy jej ciało zaczęło się trząść i drżeć. Długi, głośny, jęczący krzyk oznajmił jej orgazm. Karl wykonał ostatnie, mocne pchnięcie i wszedł w nią. Objęła go nogami i podciągnęła się w górę, aby wcisnąć go mocno w siebie, podczas gdy ona nadal drżała i jęczała. Wreszcie oboje leżeli nieruchomo. Karl pochylił się tak, że ona znów leżała na ziemi. Kiedy odsunęła od niego nogi, podniósł się na kolana i stanął nad nią. Spojrzał w niebo i powiedział głośno: „Bogowie nieba i ziemi, spójrzcie na nas tej nocy. Zobacz, co zrobiliśmy.” Z drugiej strony wzgórza rozległy się głośne wiwaty i połączone głosy zgromadzonych tam mężczyzn zabrzmiały: „Zobaczcie, co zrobiliśmy. Zobacz, co musisz zrobić. Następnie Karl sięgnął, wziął żonę w ramiona i powoli ruszył z powrotem do chaty. Kiedy dotarli do domu, położył ją ostrożnie na krześle przy stole i zaczął zdejmować liny, które wciąż zwisały z jej rąk i nóg. Następnie pomógł jej wstać i za pomocą szmaty oraz miski z ciepłą wodą z mydłem wyczyścił jej plecy i nogi. Podał jej szmatkę, żeby mogła wytrzeć między nogami. Po tym, jak wytarł ją najlepszym ręcznikiem, ponownie ją podniósł i zaniósł do łóżka. Położył ją ostrożnie na słomianym materacu i powiedział cicho. „Rytuał się skończył. W tym roku wszyscy powinniśmy mieć obfite zbiory”. Wśliznął się do łóżka obok niej i mocno ją przytulił. Powiedział: „Dobrze się spisałeś. Jutro ja i wszyscy mieszkańcy wioski będziemy siać nasze pola. Pogłaskał ją lekko po twarzy i powiedział: „A ja zasadzę twoją torbę nasion na specjalnym grządce. Kiedy zostaną zebrane jesienią, będziesz mógł ponownie napełnić torbę i zwrócić ją do Magony po przyszłorocznego wybrańca. Wtuliła się w niego i szepnęła: „Już czas”. Następnie oboje szybko zasnęli. [i] = = = = = = = = = = = = = = = = = = = KONIEC OPOWIEŚCI (Poniżej znajduje się interesujący komentarz historyczny autora) Proszę pamiętać o głosowaniu klikając na jedną z gwiazdek na końcu historii. Jeśli naprawdę Ci się spodobało, kliknij 5. Jeśli naprawdę Ci się to nie podobało, kliknij 1, ale proszę, kliknij coś. = = = = = = = = = = = = = = = = = = = Historyczny/naukowy komentarz technika: [i] To, co opisano w tej historii, to „rekonstrukcja kultowa”. Oznacza to, że ludzie postąpiliby tak, jak oczekiwali od bogów. W starożytności wierzono, że „Ojciec Niebo” dał płodność (lub zapłodnił) Matce Ziemi. Wiosenne deszcze były aktem seksualnym pomiędzy Ojcem Niebem a Matką Ziemią. Jeśli tego nie założą, plony obumrą, więc ludzie w sposób kultowy odtwarzali pożądany akt seksualny z ludźmi zastępującymi bogów. Większość ludzi śmieje się z tych chłopskich przesądów, ale... Pod koniec II wojny światowej amerykańscy agronomowie pojawili się w całej rozdartej wojną Europie, pomagając miejscowej ludności przywrócić pola bitew i bunkry na pola uprawne i stodoły. Ich misją było także uczenie ludzi „nowoczesnych” praktyk rolniczych. Ku ich zaskoczeniu wiele małych, bardzo wiejskich gospodarstw radziło sobie całkiem nieźle. Z jakiegoś powodu było to szczególnie prawdziwe w bardzo odległych obszarach. Ci bardzo biedni chłopi byli w jakiś sposób w stanie przewyższyć produkcją swoich lepiej wykształconych rodaków na bardziej zaludnionych obszarach. Minęło sporo czasu, zanim ktokolwiek faktycznie ujawnił tajemnicę, ale jeden z agronomów w końcu zyskał ich zaufanie i powiedziano mu, że jego sukces nastąpił dzięki temu, że „praktykowali stare sposoby”. Oznaczało to, że sadzili zgodnie z fazą księżyca itd. itd. itd. Oznaczało to również, że zanim mężczyzna zasadził swoje pola, on i jego żona odwiedzali pole o północy i kochali się na gołej ziemi. Choć dla agronomów brzmiało to niewiarygodnie, ci, którzy stosowali tę specyficzną praktykę – kochali się na ziemi przed sadzeniem – mieli znacznie lepsze plony i mniej nieudanych nasion. Wtedy ktoś – prawdopodobnie kobieta – odkrył naukowe podstawy tego zjawiska. To jest proste. Jeśli kobieta jest na dole, to ona ma najwięcej skóry na ziemi. Rośliny typu pszenicy potrzebują do kiełkowania temperatury 45 stopni Fahrenheita (około 7°C). Kukurydza i inne rośliny potrzebują 50 F (10 C). 45F/7C to także punkt, w którym organizm może tolerować temperaturę podłoża bez dreszczy. To nie jest jak leżenie na plaży, ale większość ludzi sobie z tym radzi. Rytuał seksu na polach tak naprawdę polegał na opóźnianiu sadzenia do czasu, aż samica będzie chciała położyć się na zimnej ziemi – co oznaczało również, że ziemia osiągnęła temperaturę potrzebną do wykiełkowania nasion, zanim zgniły. Bogowie nie czuwali, ale ponieważ Theata zgodziła się być wybrańcem i każdej nocy wychodziła, aby sprawdzić temperaturę gleby, plony wykiełkują, zanim ziarno zgnije w ziemi.