Halloweenowy Hijinx
Charles, albo jak go wszyscy nazywali, Charlie patrzył na zegar na swoim biurku. Jeszcze tylko dziesięć minut i odliczamy, zanim będzie mógł zostawić za sobą naprawdę kiepski tydzień pracy i udać się na zabawną imprezę Halloween ze swoją bardzo seksowną żoną.
Nie mógł się tego doczekać, odkąd on i Margaret dostali zaproszenia dwa tygodnie temu. Charlie nie pamiętał ostatniej imprezy Halloween, na której był, i na samą myśl o tym ponownie obudził się w nim dzieciak.
Margaret wybrała dziś kostiumy i pojechała po nie do profesjonalnego sklepu z kostiumami. Wiedział, że idzie jako Zorro, ale Margaret trzymała swój kostium w tajemnicy. To musiało być coś seksownego. Nie potrafił sobie jej wyobrazić w niczym innym.
Kiedy Charlie wbiegł do domu. Margaret powitała go w drzwiach serią pocałunków. Oboje byli podekscytowani. Minęło trochę czasu, odkąd widzieli swoich starych przyjaciół i z tego czy innego powodu nie byli na żadnej imprezie od ponad roku.
Podczas kolacji rozmawiali o niektórych osobach, których się spodziewali, a potem, jak para dzieci, pobiegli na górę, żeby wziąć prysznic i się ubrać.
Ponieważ byli obrońcami wody, oczywiście wzięli razem prysznic. Po ośmiu latach małżeństwa nadal nie mogli oderwać od siebie rąk.
Charlie potarł dłonie mydłem w kostce, aby uzyskać dobrą pianę, a następnie delikatnie ujął jędrne piersi żony w śliskim uścisku i potarł jedwabiście gładkie ciało, po czym zsunął się w dół jej tułowia.
Stając za swoją uroczą żoną, wcisnął swojego twardego kutasa w szczelinę jej tyłka i pieścił jej łechtaczkę swoim mydlanym palcem. Po chwili jej gładkie ciało ocierało się w górę i w dół o jego kutasa, gdy skutki zbliżającego się orgazmu narastały.
"O Boże!" – krzyknęła, pocierając własne piersi, gdy jej ciało trzęsło się z przyjemności. Szybko się odwróciła. Ciepły prysznic spływał teraz kaskadą po jej plecach. Wciąż w ferworze namiętności, chwyciła kutasa Charliego namydloną dłonią i masturbowała go do szybkiego orgazmu, wypluwając gęstą spermę, która mieszała się z bańkami mydlanymi spływającymi po jej gładkim ciele.
Objęli się i będąc pod strumieniem prysznica, namiętnie się całowali.
Kiedy wyszli spod prysznica i zaczęli się wycierać ręcznikiem, Margaret poczuła zbliżający się straszny ból głowy. Próbowała to zignorować podczas suszenia włosów, ale zanim skończyła, rozwinęła się w pełnowymiarową migrenę.
Nie chciała mu tego mówić. Wiedziała, jak bardzo nie mógł się doczekać tej imprezy, ale nie było mowy, żeby mogła czuć się tak jak ona.
„Kochanie” – powiedziała Margaret, kładąc rękę na głowie – „bardzo mi przykro, ale strasznie bolała mnie głowa. Obawiam się, że nie uda mi się dotrzeć na imprezę.
Nie trzeba było czytać w myślach, żeby zobaczyć rozczarowanie na twarzy Charliego. Ale to nie wina jego żony, że rozbolała ją głowa. Przełknąłby to i pomógł swojej żonie.
„Kochanie” – powiedział współczującym głosem – „połóż się, a ja przyniosę ci środki przeciwbólowe”.
Charlie, ubrany jedynie w spodenki dżokejowe, odrzucił okrycie żony i poszedł do apteczki po lekarstwa. Teraz ozdobiona flanelową koszulą nocną Margaret usiadła na skraju łóżka. Charlie podał jej dwa środki przeciwbólowe, szklankę wody i położył ją do łóżka.
„Ach, Charlie” – powiedziała ze smutkiem. „Tak mi przykro, wiem, jak bardzo chciałeś dzisiaj wieczorem pojechać”.
„Nie martw się o to, kochanie, jesteś ważniejszy niż jakakolwiek impreza”.
„Nie, to niesprawiedliwe” – powiedziała. „To, że ja nie dam rady, nie oznacza, że nie powinieneś jechać. Kontynuować. Załóż kostium i wynoś się stąd. Nic mi nie będzie, szczerze. I tak po prostu zasnę. Poza tym chcę zobaczyć, jak elegancko wyglądasz jako Zorro.
„Kochanie, nie bądź głupia. Nie mam zamiaru iść na imprezę i cię tu zostawić.
"Dlaczego nie? I tak i tak tylko idę spać. Nie ma sensu, żebyśmy oboje tego przegapili. Mów dalej, nalegam, kochanie.
"Jesteś pewny?" powiedział, nie wiedząc na pewno, czy go testowała.
„Jestem absolutnie pewien, kochanie. I nie, nie testuję cię” – powiedziała ze śmiechem. „Wiem, jak myślisz. Naprawdę to mówię, chcę, żebyś poszedł na imprezę i dobrze się bawił.
Charlie uśmiechnął się ostrożnie. Z pewnością brzmiała szczerze. Cóż, będzie wiedział na pewno, kiedy zacznie się ubierać.
– Kochanie, jeśli tak, ale nie czuję się dobrze, idąc na imprezę bez ciebie.
Margaret zamknęła oczy i z lekkim uśmiechem dała mu znak, żeby ruszył.
Charlie najpierw założył czarne spodnie i koszulę, które kupił w sklepie. Nie były częścią kostiumu. Następnie wziął trochę gumy spirytusowej i przykleił sztuczne wąsy. Peleryna, czarny kapelusz z szerokim rondem i miecz dopełniały całości. Cholera, niezłą figurę ma, pomyślał.
Zanim Charlie przebrał się za przystojnego Hiszpana ze starej Kalifornii, Margaret już mocno spała. Zdjąwszy kapelusz z szerokim rondem, pochylił się i lekko pocałował śpiącą królewnę. Zostawił jej notatkę na toaletce, mówiąc, że wróci wcześniej do domu i wyszedł.
Około godziny później Margaret obudziła się i otworzyła oczy. Wow, pomyślała, ból głowy minął. Leżała tak przez minutę, po czym spojrzała na zegarek. Było jeszcze wcześnie. Nadal mogę zorganizować imprezę, o której myślała.
Margaret szybko nałożyła makijaż i uczesała włosy. Z głębi szafy wyciągnął jej seksowny kostium Dzwoneczka. Nie było tego dużo. Bardzo mała zielona sukienka z diamentowym wycięciem na dole, sięgająca tuż za piękny tyłek Margaret i wystarczająca, by zakryć jej cipkę. Jedyną obroną między nią a krótką sukienką były zielone, przezroczyste rajstopy. Całości dopełniała zielona czapka z daszkiem i zielone getry do butów. Spojrzała w lustro i zastanawiała się, czy nie jest zbyt seksowna. Cóż, pomyślała, teraz jest już za późno.
Kiedy tam dotarła, impreza była w pełnym rozkwicie, więc weszła bez zapowiedzi. Margaret rozejrzała się za swoim Zorro i zobaczyła go na parkiecie. Trzymał uroczego blondyna, którego Margaret nie rozpoznawała, a jego dłonie zdawały się zastanawiać trochę bardziej, niż powinny.
Zanim do niego dołączyła, Margaret pomyślała, że może powinna poobserwować jeszcze trochę, więc usiadła w niepozornym kącie sali.
Był tam Zorro. Pędził dobrze, przeskakiwał od jednej dobrze wyglądającej kobiety do drugiej. Margaret zaczynało denerwować się jego flirtowaniem i postanowiła wystawić go na próbę. Znalazła maskę na twarz i podeszła do niego na parkiecie.
Po kilku sekundach ręce Zorro zaczęły masować jej tyłek. Postanowiła sprawdzić, jak daleko się posunie. Poczuła, jak jego twardy kutas ociera się o nią, gdy tańczyli.
Nie mówiąc ani słowa, Margaret wyprowadziła go tylnymi drzwiami w ciemny kąt podwórza. Rozpięła mu zamek i wyciągnęła ze spodni pulsującego penisa. Miała nadzieję, że ją powstrzyma, ale tak się nie stało.
Musiała zobaczyć, jak daleko faktycznie to posunie, więc rozchyliła swoje soczyste usta i pozwoliła jego członkowi wejść do gardła. Poczuła jego dłoń na karku, kierującą jej ruchami.
Nagle podniósł jej głowę i odwrócił. Popchnął ją przez stół piknikowy przed nią i podwinął jej krótką spódniczkę kostiumu pod plecy. Jego kciuki sięgnęły wnętrza zielonych rajstop, a ona poczuła chłód nocnego powietrza na skórze, gdy zostały wciągnięte poniżej jej tyłka.
Pomimo wściekłości wobec zdradzającego męża, nie było wątpliwości, że ona także była podniecona. Bez problemu wziął ją od tyłu, wbijając swoją wierną broń głęboko w jej łono.
Trząsł się na całym ciele, gdy osiągnął szczyt, przyciskając swoje ciało do jej ciała i przyszpilając ją do stołu. Potem, tak samo nagle, jak ją zabrał, zniknął. Pozostając w roli, zniknął jak złodziej w nocy.
Margaret była wściekła, podciągając rajstopy i z powrotem opuszczając kostium. Była zbyt zdenerwowana, żeby w ogóle wrócić do środka. Nie sądziła, że będzie w stanie się powstrzymać. Pogadałaby z Charlesem, ale w zaciszu ich własnego domu.
Przeszła zewnętrzną część domu, wyszła przez bramę, poszła do samochodu i odjechała.
Margaret była wściekła, gdy prawie zdarła mały kostium i ponownie założyła flanelową koszulę nocną.
Siedziała na łóżku, kiedy Charles wszedł, zgodnie z obietnicą, wcześnie.
„No więc” – zaczęła – „dobrze się bawiłeś?”
„Tak, myślę, że całkiem nieźle” – odpowiedział.
„Z iloma kobietami tańczyłeś?” zamierzała dać mu linę wystarczającą do powieszenia się.
„Z żadnym nie tańczyłem” – odpowiedział. „Gdy tylko wszedłem do drzwi, Harry zaprosił mnie na partię pokera, on i kilku innych chłopaków grali w piwnicy”.
„Och, naprawdę” – powiedziała Margaret sarkastycznym głosem. Po prostu kopie sobie większą dziurę, pomyślała.
– Tak, ale poczekaj, aż ci powiem, co się stało. Pamiętacie Johna Fishera ze studiów. Wszyscy mówili na niego „Ryba”. Był prawdziwym nerdem. Gardziłeś nim, jeśli dobrze pamiętam.
„Tak” – powiedziała – „pamiętam go”.
„Cóż, był tam i oczywiście nadal jest kujonem. Pojawił się jako Johnny Cash, wiesz, facet w czerni. Cóż, oczywiście nikt nie miał pojęcia, kim powinien być, więc pożyczyłem mu kostium Zorro, ponieważ go nie używałem. Poczekaj, aż ci opowiem, co mu się przydarzyło…
Miód? Margaret, czy nie przeszkadza ci to, że jesteś taka blada?