Zwierzak smoka: Rozdział 3

3.4KReport
Zwierzak smoka: Rozdział 3

Rozdział 3



Marian z niecierpliwością czekała, aż smoki pożywią się parą owiec, chociaż jej cierpliwość była na wyczerpaniu. Była napalona i głodna i nie mogła zaspokoić żadnego pragnienia bez pieprzenia jednej z bestii. Jeden ze smoków był bliski zakończenia posiłku, ale Marian była zmęczona czekaniem. Czołgając się na rękach i kolanach, Marian odważnie przerwała krwawą ucztę stworzenia i wspięła się na jego kolana. Smok już miał warczeć i ryczeć na jej bezczelność, ale zamilkł, gdy Marian chwyciła jego kutasa, pogłaskała go do pełnej erekcji i otarła cipką o trzonek, zanim go wepchnęła. Smok natychmiast stał się bardzo posłuszny, gdy Marian podskoczyła w górę iw dół na jego kolanach, jęcząc w błogości, gdy wbijała organ płciowy zwierzęcia w jej mokrą cipkę.

Za jej plecami inny smok skończył swój posiłek szybciej niż oczekiwano i był chętny na zmianę. Marian zsiadła z pierwszego smoka i wspięła się na ręce i kolana, pozwalając drugiemu smokowi przeniknąć ją od tyłu, podczas gdy ona zaczęła dogadzać ustnie pierwszemu, który kończył posiłek. Po raz drugi posiłek smoka został przerwany, tym razem przez tryskający orgazm. Kiedy wypuścił swój pierwszy strumień nasienia, Marian szybko go wciągnął i połknął każdą kroplę. Jej oczy przewróciły się do głowy i zamruczała z podniecenia, gdy poczuła smoka za jej spermą, wystrzeliwującego wiele strumieni nasienia w jej ciało. Sięgnęła do tyłu i zaczęła pocierać swoją cipkę, podczas gdy smok próbował odzyskać erekcję. Zanim był gotowy do rundy drugiej, reszta smoków skończyła jeść i była gotowa ją spustoszyć.

Po tym, jak smoki zajęły swoje pozycje i zaczęły ją pieprzyć, Marian zauważyła kolejną dużą różnicę w porównaniu z wcześniejszymi sesjami: tym razem bardziej uważały na swoje ruchy i sposób, w jaki ją traktowali. Uświadomili sobie jej zranioną kostkę i zrobili wszystko, aby jej nie dotykać, nie potrząsać ani nie ruszać, a kiedy ją trzymali, uważali, by nie dotykały jej pazurami. Ich pchnięcia, które zwykle były szybkie i silne, były teraz powolne i delikatne, a Marian zdała sobie sprawę, że smoki starają się uniknąć poruszenia pęcherzy, siniaków i łez w jej odbycie i pochwie.

Nie chcieli jej zranić, nie chcieli, żeby czuła ból, a to było coś, co rozgrzało jej serce, za co była bardzo wdzięczna.



Marian odpoczywała na brzuchu na skraju gniazda, z uśmiechem na twarzy obserwowała smoki. Ich mięśnie były w końcu na tyle silne, że mogły zrobić coś więcej niż tylko garb, i wykorzystali tę okazję, by w końcu wyjść z gniazda i bawić się. Smoki biegały po jaskini na czworakach, walcząc ze sobą i mocując się. Wyglądały jak miot szczeniąt goniących się na polu, choć nie było to zaskoczeniem, ponieważ zauważyła stopniową zmianę w ich szkieletach. Mogła powiedzieć, że ich wiele miękkich kości łączyło się ze sobą i twardnieło, zastygając w postawie podobnej do psa. Nadal byliby bardzo elastyczni jak ich ojciec, ale widziała, że ​​mają coraz większe trudności z wstawaniem na tylnych łapach i zawsze musieli się na czymś oprzeć, żeby to zrobić.

W tej chwili Marian śmiała się z ciepłym uśmiechem na twarzy, obserwując bawiące się pisklęta. Z sennego oszołomienia wstrząsnęły nią uderzenia skrzydeł smoka ojca, powracającego z polowania. Niósł dwie krowy, jedną dla siebie, a drugą dla młodych. Małe smoki szybko wskoczyły z powrotem do gniazda i zaczęły jęczeć, gdy zbliżał się ich ojciec, błagając o zabitego wołu. Marian przewróciła się na plecy, tylko lekko skrzywiła się z bólu w kostce. Przetestowała kontuzję i doszła do wniosku, że to, co uważała za złamaną kostkę, w rzeczywistości było tylko poważnym zwichnięciem. Może nawet zdoła przytyć, jeśli będzie wystarczająco zdesperowana…

Gdy smoki ucztowały na krowie, Marian pracowała nad usunięciem brudu spod paznokci. Sprzedałaby swoją duszę za szansę na kąpiel. Już miała zacząć pracować nad prawymi palcami, uwagę Marian przykuło zbliżanie się jednego ze smoków. Nie mógł już skończyć jeść, prawda? Marian następnie zwróciła uwagę na pasek mięśnia uda zwisający z jego szczęk. Smok opuścił głowę i upuścił mięso na jej kolana. Stwór właśnie podzielił się swoim jedzeniem, dając jej więcej niż funt mięsa. Podczas gdy smok odwrócił się, by wrócić do głównej tuszy, Marian wpatrywała się w zakrwawiony pasek mięśni. Powoli łza spłynęła jej po twarzy i kapała z uśmiechniętych ust.

Nigdy wcześniej nie jadła czegoś tak surowego i krwawego, ale po rezygnacji z diety składającej się wyłącznie z nasienia było to błogosławieństwem. Podniosła pasek i szybko wdarła się w niego jak dzikie stworzenie, wbijając się w twarde włókna mięśniowe, podczas gdy krew spływała jej po brodzie. Gdy jadła, z jej oczu popłynęły łzy ulgi, spowodowane zarówno radością, jaką mogła zjeść coś stałego o tak intensywnym smaku (zamiast spermy, którą smoki strzelałyby jej do gardła), jak i faktem, że te stworzenia dały jej taki prezent.



Po raz kolejny Marian wyczuła ogromną zmianę w zachowaniu smoków. Po pierwszej zmianie byli mniej okrutni i silni. Przy drugiej zmianie byli bardzo ostrożni w swoich ruchach i ciężko pracowali, aby uniknąć bólu. Po trzeciej zmianie byli w rzeczywistości bardzo serdeczni, a nawet… kochający. Zamiast zbierać się na nią, zmieniali się, każdy z nich wprawiał w nią swoje kutasy powolnymi, ale głębokimi pociągnięciami. Ich ruchy i pchnięcia można było nawet uznać za delikatne. Zamiast trzymać łapy na jej boku, aby utrzymać ją nieruchomo, gdy ją pieprzyli, w rzeczywistości owijali ją mocno ramionami i trzymali, gdy byli intymni, coś, co również robiła z nimi.

Marian nie mogła uwierzyć, jak bardzo się zmienili, odkąd ją zgwałcili. Wcześniej były bestiami bez serca, które gwałciły ją z pewnym okrucieństwem, ale teraz były łagodne i miłe. Właściwie czuła się tak, jakby smoki były emocjonalne, a każdy smok, z którym była blisko, dawał jej jęczący orgazm. Po tym, jak każdy z nich miał swoją kolej, wszyscy zjednoczyli się z nią i zaczęli ją pieprzyć w tym samym czasie, w końcu spełniając jej nowe seksualne pragnienia. Nawet teraz widziała znaczącą zmianę w ich zachowaniu. Smok sodomizujący ją od tyłu miał ramiona owinięte wokół jej talii, smok, na którym jechała, trzymał ręce na jej klatce piersiowej i trzymał ją tak, aby nie musiała się wysilać, oraz trzy smoki, które sprawiała jej przyjemność. ustnie i ręcznie wszyscy opierali się o siebie, aby stanąć na tylnych łapach zamiast obciążać ją swoim ciężarem. Czuła ich troskę z każdym pchnięciem i wytryskiem.



Dwie godziny i ponad pół tuzina orgazmów później Marian opadła z powrotem na podłogę gniazda, łapczywie zlizując warstwę nasienia, którą pokryły ją smoki. w kółko. Zamknęła oczy, czekając na nadejście snu, ale była wstrząśnięta uczuciem smoków gromadzących się wokół niej. Nie, nie było mowy, żeby mogli chcieć jeszcze raz, była pewna, że ​​wyssała z nich każdą kroplę nasienia. Otworzyła oczy i rozejrzała się, nie mogąc uwierzyć w to, co zobaczyła. Wszystkie smoki położyły się i przytuliły się do niej. Chcieli z nią spać i być z nią, a nie tylko na zmianę uprawiać z nią seks. Gdy wszystkie pisklęta zapadły w sen, Marian odłożyła głowę do tyłu i po prostu wpatrywała się w sufit jaskini, próbując przetworzyć zdarzenie.



Marian obudził z niespokojnego snu ogłuszający grzmot na zewnątrz. Był środek nocy i błyski światła oświetlały jaskinię, gdy błyskawice przecinały niebo. Prawie tak głośny jak grzmot był ulewny deszcz uderzający w krajobraz i zbocze góry. Małe rzeki wślizgiwały się do jaskini, a deszcz lał się przez wejście jak wodospad. Kolejny grzmot przeszył ryk ulewnego deszczu i chociaż Marian chciała zakryć uszy przed bolesną głośnością, żaden ze smoków nawet nie obudził się ze snu.

Deszcz był tak głośny, ale smoki nie wydawały się słyszeć ani jednej kropli ani błyskawicy, nawet gdy każda gruba kropla deszczu brzmiała jak… trzaskająca gałązka. Zanim zdążyła złapać oddech, w głowie Marian uformował się już plan ucieczki. Gdyby poruszała się wystarczająco cicho i cicho, mogłaby wydostać się z gniazda, a deszcz na zewnątrz zagłuszyłby odgłos łamanych patyków. Gdyby jednak została złapana, smoki prawdopodobnie by się rozzłościły. Całe zaufanie, jakie z nimi zbudowała, zniknie, a ich gniew może być śmiertelny. Ale z drugiej strony była to prawdopodobnie jej jedyna szansa na ucieczkę i nie wyobrażała sobie, by wydarzyła się lepsza.

W końcu zebrała się na odwagę, by spróbować. Ostrożnie starając się nie obudzić piskląt, powoli wyrwała się z ich uścisku. Z każdym oddechem, który brała tak chwiejnie jak liść na wietrze i pozornie głośnym jak huragan, Marian wisiała nad smokami, starając się z całych sił, by nie wstrząsnąć gniazdem. Nie zawracała sobie głowy modlitwą, ponieważ straciła wiarę w Boga. Każda sekunda wydawała się godziną, gdy powoli wspinała się po ścianie gniazda. Wybierała każdy punkt kontaktu, skupiając się tylko na najwyższym poziomie, kładąc ciężar tylko na najgrubszych patykach i tam, gdzie stykały się końce gałązek, starając się złamać jak najmniej.

Zgodnie z oczekiwaniami było znacznie więcej głośnych trzasków, niż chciała, a co sekundę Marian w pełni spodziewała się, że jeden ze smoków obudzi się i zawarczy. Odetchnęła z ulgą, kiedy uniosła całe ciało na sam brzeg gniazda. Wstrzymując oddech, zaczęła powoli schodzić na zewnątrz. Było to o wiele trudniejsze, ponieważ musiała obsługiwać gniazdo jak drabinę, a jej cały ciężar ciała ciągnął się po gałęziach. Z całym ciałem drżącym i pulsującymi w kostce, Marian przygryzła wargę i powoli schodziła w dół. Trzy stopy od dna jaskini jej serce zatrzymało się, gdy poczuła, jak gałąź w jej dłoni wyrywa się z gniazda. Wydając cichy krzyk i wymachując rękami, Marian upadła na podłogę jaskini, boleśnie lądując, a gałąź głośno trzasnęła.

Leżąc na ziemi i czekając, aż smoki wyskoczą z gniazda i rzucą się na nią, Marian jęknęła z bólu od wstrząsającego pęknięcia do czaszki i wszystkich zadrapań, które przeszyły jej plecy, uda i tyłek. Ale ku swemu zdumieniu nie usłyszała nic z gniazda, a starszy smok nawet się nie poruszył, wszyscy nadal mocno spali. Z histerycznym uśmiechem Marian powoli wstała i zaczęła kuśtykać w kierunku wejścia do jaskini. Zwolniła kroku i wstrzymała oddech, przechodząc obok starszego smoka, ale w końcu dotarła do wejścia do jaskini. Ze łzami radości spływającymi po twarzy Marian wyszła na deszcz i pozwoliła wodzie zmyć dni brudu, krwi i zaschniętego nasienia.

Szlochała w niekontrolowany sposób, szorując skórę rękami, próbując zmyć wstyd, który musiała znosić. Ziemia wokół niej była pokryta brudnym olejem z całego brudu zeskrobanego z jej ciała. Kiedy była już pewna, że ​​jest czysta, spojrzała w górę i otworzyła usta, pozwalając największemu wodospadowi spływającemu w dół wejścia do jaskini wlać się do jej ust. Przez kilka minut łykała wodę spływającą z kamienia, tak wdzięczna, że ​​zamiast słonej spermy smoków ma czystą wodę do picia. Piła, aż zwymiotowała, a potem kontynuowała picie, próbując wypłukać jak najwięcej soli z ciała.

W końcu została zmuszona do zaprzestania picia i wycofania się w dół góry, tak jak wzywała natura. Po tym, jak w końcu mogła „oczyścić” swoje ciało z całej soli, która nagromadziła się w jej organizmie, Marian upadł na ziemię sto stóp od wejścia do jaskini, płacząc ze szczęścia. W końcu była wolna, mogła wreszcie odejść. Jej łzy ustały, gdy w jej głowie pojawiło się pytanie, czy naprawdę powinna odejść. Zastanawiała się nad tym pytaniem w gnieździe, ale właśnie wtedy rozważała ryzyko samej próby ucieczki i nigdy nie zastanawiała się, czy powinna odejść, gdy dotrze tak daleko. Nie wiedziała nawet, skąd wzięło się to pytanie, ale nie mogła przestać się nad tym zastanawiać. To pytanie nie opuszczało jej umysłu, a jej ciało odmawiało ruchu, dopóki nie podjęła prawdziwej decyzji.

Mogła uciec i nigdy więcej nie musiała być zgwałcona; nie musiałaby być niewolnicą seksualną tych zwierząt. Ale chociaż została zgwałcona więcej razy, niż mogła zliczyć i doświadczyła z rąk tych bestii więcej strachu, bólu i wstydu niż kiedykolwiek w swoim życiu, zaczęła cieszyć się uczuciem penetracji i kochała wszystkie przeżyła niesamowite orgazmy. Mogłaby się stamtąd wydostać i ponownie zobaczyć swoją rodzinę, ale czy byłaby w stanie stawić im czoła? Czy jej rodzina w ogóle zaakceptowałaby ją po wszystkich poniżających rzeczach, do których była zmuszona (i bardziej niż chętna)? I czy kiedykolwiek miałaby szansę wyjść za mąż? Czy jakikolwiek mężczyzna dotknąłby jej po tym, jak jej otwory zostały zamienione w gigantyczne kratery przez bezbożne potwory?

Gdyby miała uciec, czy mogłaby w ogóle bezpiecznie wrócić do domu? Te ziemie były pełne bezprawia, a jaką szansę miała naga dorastająca dziewczyna, która mogła tylko utykać? Z tego, co wiedziała, mogła zostać schwytana i zabrana do miejsca, w którym ta smocza jaskinia wyglądała jak klasztor. Tak bardzo chciała odejść, ale tak samo jak pragnęła uciec, odnalazła niesamowitą przyjemność i radość w życiu z tymi zwykłymi bestiami. A po tym, co czuła w sercach tych smoków… nie wiedziała, czy zdoła odejść od uczuć, które do niej czuli… albo od uczuć, które do nich czuła.

W końcu Marian wzięła głęboki, drżący oddech i wstała. Patrząc na jaskinię, wzięła kolejny drżący wdech i zaczęła iść z powrotem po zboczu góry. Odzyskawszy spokój, weszła do jaskini i minęła starszego smoka. Wspinając się do gniazda, Marian usadowiła się, leżąc wśród smoków i owijając ramiona wokół dwóch młodych obok siebie. Na jej twarzy pojawił się mały, ale ciepły uśmiech.

– Jesteś teraz moją rodziną – szepnęła, po czym zasnęła.



Marian obudziła się w gnieździe sama, ale smoki nie wyszły. Byli w głębi jaskini, bawiąc się jak wcześniej. Kiedy Marian patrzyła, jak biegają i rzucają się na siebie, zaczęła się zastanawiać, czy jej urzeczywistnienie ostatniej nocy nie było tylko snem. Spojrzała na swoje ramiona i klatkę piersiową, zauważając, że jej ciało zostało oczyszczone z całego brudu i wysuszonego nasienia, które nagromadziło się w ciągu dni. Jedyny sposób, w jaki mogła się oczyścić, to umyć się wodą. Marian uśmiechnęła się, gdy zdała sobie sprawę, że jej akceptacja była prawdziwa; uciekła ze smoczego gniazda i postanowiła wrócić z własnej woli. Stworzenia, których początkowo się bała i których nienawidziła, teraz stały się jej ukochanymi. Gwałt i napaść na tle seksualnym stały się teraz intymnością i przyjemnością, czymś, co początkowo sprawiało, że płakała z bólu, ale teraz mruczała z podniecenia i miała tryskające orgazmy.

Uznając, że nie ma się już czego obawiać ze strony nowej rodziny, Marian wstała i przeciągnęła się. Z uśmiechem na twarzy wspięła się na krawędź gniazda i zaczęła schodzić w dół. Gdy schodziła na zewnątrz gniazda, smoki przestały się mocować i wpatrywały się w nią. Czy miała zamiar uciec? Podczas gdy jej kostka wciąż była obolała, zeszła na podłogę jaskini i zbliżyła się do swoich koleżanek z gniazda. Z każdym jej krokiem smoki stawały się coraz mniej spięte, siedząc z machaniem ogonów jak podekscytowane psy. Dotarła do najbliższego smoka i przykucnęła przed nim, przesuwając dłonią po jego twarzy i patrząc w jego złote oczy.

Zaskakując wszystkie pisklęta, Marian pochyliła się do przodu i przycisnęła usta do przodu pyska smoka, całując go czule. Początkowo smok nie był pewien, co robić, z powodu ogromnych różnic w wielkości i kształcie ich pysków, ale szybko zaczął rozumieć, jak się zachować. Marian wsunęła język między wargi smoka (uważając, aby nie skaleczyć się o brzytwy), a smok odpowiedział, wkładając swój długi, rozwidlony język do jej ust, które z zachwytem zagłębiła w gardło. Kiedy całowała smoka, Marian również pogłaskała stworzenie do pełnej, pulsującej erekcji.

Patrząc, jak Marian całuje i głaszcze ich brata, inne smoki w pełni się podnieciły, a nawet zadrżały z tego, jak bardzo były podekscytowane. Po zaledwie dziesięciu sekundach jeden z nich zniecierpliwił się i przeczołgał, siadając na ziemi i niezgrabnie przysuwając się coraz bliżej.

Z grymasem na twarzy Marian odwróciła się i trzepnęła intruza w nos, zaskakując go. – Nie, jeszcze nie twoja kolej – powiedziała dominująco.

Smok warknął na odrzucenie, ale zwiesił głowę w zakłopotaniu. Wszystkie smoki były zdumione tym, jak odwróciły się losy. Kiedy po raz pierwszy przyszli na świat, ciało Mariana było tylko przedmiotem, którego używali, aby uwolnić swoje seksualne potrzeby i ćwiczyć mięśniami, czymś, co gwałcili i gwałcili za ćwiczenia i rozrywkę. Teraz dzielili się z nią swoim jedzeniem, przytulali się do niej, kiedy spali, a ona nawet ich karciła i karciła.

Po minucie Marian przestała całować pierwszego smoka i zwróciła się do drugiego. Łaskocząc go pod brodą, sprawiła, że ​​podniósł głowę i spojrzał na nią. „Och, moje słodkie dziecko. Nie martw się, zajmę się wami wszystkimi – powiedziała słodko, zanim zaczęła go całować.



Potem dni zamieniły się w tygodnie, a tygodnie w miesiące, a Marian wychowywała smoki, jakby były jej własnymi dziećmi… a potem była przez nie ruchana grupowo jak głodna nimfomanka. Nadała nawet smokom imiona, aby lepiej je odróżnić, a im więcej czasu z nimi spędzała, tym lepiej była w stanie dostrzec subtelne fizyczne różnice między każdym stworzeniem i odróżnić je od siebie.

Każdego dnia budziła się z pisklętami przytulonymi do niej, głaskała je, budząc, a następnie zatykała każdy otwór w jej ciele swoimi kutasami, aż miała krzyczący orgazm i pokryły ją nasieniem. Zanim skończyli, starszy smok powróci z zabitym zwierzęciem, którym Marian będzie żywiła się z taką samą intensywnością, jak jej smocza rodzina, a po zjedzeniu wszyscy będą ją pieprzyć jednocześnie, błagając, by z nią pracowali. mocniej i szybciej, a potem zasnąć.

W dni, kiedy były bardziej energiczne niż napalone, smoki zamiast tego biegały po jaskini i bawiły się, rzucając się i mocując ze sobą, podczas gdy Marian patrzyła i chichotała. Kiedy jej kostka się zagoiła, często wychodziła z gniazda i dołączała do nich, uważając jednocześnie, aby jej nagie ciało nie zostało podrapane i posiniaczone na szorstkiej podłodze jaskini i twardniejących łuskach.

W czasach, gdy smoki spały, a Marian była napalona, ​​wychodziła z gniazda i sprawiała przyjemność starszemu smokowi. Chowałaby twarz w szparze kutasa gigantycznej bestii, używając języka, by doprowadzić smoka do szaleństwa, podczas gdy sama się dotykała. Po tym, jak starszy smok wytryskał na nią, połknęła tyle, ile mogła, a następnie tarzała się w kałuży nasienia, dotykając się, aż miała kolejny orgazm.

Im dłużej przebywała ze smokami, tym bardziej zauważała ich tempo wzrostu. Kiedy po raz pierwszy się wykluły, smoki były wielkości wilków i miały znacznie nieproporcjonalnie nieproporcjonalne narządy płciowe. Teraz, w środku lata, były wielkości dorosłego mężczyzny, a ich fallusy urosły tylko do czterech cali. Marian uwielbiała ten nowy rozmiar i uwielbiała być tak mocno pieprzona przez ich długie na stopę kutasy, że myślała, że ​​podzielą ją na pół. Były tak duże, że ledwo mogła je połknąć.

Z ich nowym rozmiarem i masą, starszy smok zaczął odgrywać większą rolę w ich wychowaniu. Do tej pory trzymał się przy wejściu do jaskini, by strzec gniazda, i wychodził tylko po to, by się załatwić i wyruszyć na polowanie. Teraz zabierał ich poza jaskinię do lasu na zboczu góry, ucząc ich samodzielnego polowania i upewniając się, że mają dużo ruchu. Marian zawsze szła z nimi, spacerując nago przez las w poszukiwaniu wody. Mimo że smoki dzieliły się z nią swoim jedzeniem, pozwalając jej w ten sposób zastąpić nasienie zwierzęcą krwią jako źródłem nawodnienia, chciała czegoś, co nie było gęste i słone, by zaspokoić jej pragnienie. Podczas gdy smoki badały las, ona kucała nad pobliskim strumieniem i piła, dopóki nie mogła już pić.



Było ciepłe letnie popołudnie i Marian szła przez las w poszukiwaniu swoich koleżanek z gniazda. Jej uwagę przyciągnął dźwięk gęstego pluskania i żucia, przyciągając ją do zdeptanego krzaka. Odepchnęła krzak i znalazła jednego ze smoków z pyskiem zatopionym w rozprutej piersi zabitego łosia. Smok spojrzał w górę i zaczął machać ogonem, gdy zobaczył uśmiech na jej twarzy.

„Syrys! Twoje pierwsze zabójstwo! Jestem z ciebie taki dumny!" rozpromieniła się, wołając smoka po imieniu.

Smok jeszcze mocniej machał ogonem i dalej wdzierał się w narządy swojej ofiary. Kiedy Marian obserwowała smoka ucztującego swoim pierwszym zabójstwem, w jej głowie pojawiła się myśl, która sprawiła, że ​​spojrzała w niebo. Teraz było miło i ciepło, ale tylko dlatego, że było lato. Wkrótce zima podniesie swoją brzydką głowę i nie ma mowy, aby Marian przeżyła taką, jaką była: naga i bez możliwości rozpalenia ognia. Musiała zdobyć coś, żeby ją ogrzać, bo inaczej zamarzłaby na śmierć. Zaskakując Syris, podeszła i przykucnęła obok zabitego łosia, po czym zaczęła zdejmować skórę, zaczynając od ogromnej dziury, którą smok otworzył w piersi. Kiedy podniosła dużą klapę, poklepała ją dłonią i zwróciła się do Syris.

„Potrzebuję tego futra. Potrzebuję tego – powiedziała powoli, ponownie klepiąc skórę łosia.

Nie było mowy, żeby smok zrozumiał jej słowa, ale miała nadzieję, że przynajmniej odbierze wiadomość. Na jej szczęście Syris skinęła głową i pozwoliła Marianowi dalej zdzierać skórę, podczas gdy on nienawidzi. Bez żadnego doświadczenia ani narzędzi było to niesamowicie trudne, a jej jedynym kierunkiem był zdrowy rozsądek i historie, które jej starszy brat opowiadał, kiedy wybierał się na polowanie. Chociaż był niezgrabnie ukształtowany i miał wiele łez, w końcu udało jej się zdjąć zakrwawioną skórę, w większości nienaruszoną. Z uśmiechem dumy pochyliła się i podziękowała Syris czułym pocałunkiem w usta.

Po zdjęciu paska mięsa z ud łosia i ze skórą na ramieniu, Marian zostawiła Syris z posiłkiem, a ona poszła poszukać innych smoków i sprawdzić, czy uda jej się zdjąć skóry z ich ofiar. Idąc przez las, przypomniała sobie, jak bardzo się zmieniła. Zaledwie kilka miesięcy temu należała do rolniczej rodziny i pracowała z rodzicami przy hodowli i zbieraniu winogron do produkcji wina. Następnie została schwytana i zamieniona w ofiarę gwałtu na okrutne bestie. Następnie stała się zahartowaną osobą, która przeżyła, chcąc rozłożyć nogi dla swoich porywaczy i żywić się wyłącznie nasieniem, aby pozostać przy życiu. Teraz szła nago przez las ze zwierzęcą skórą na ramieniu i żuła surowy pasek mięsa, a krew spływała jej po brodzie i spływała po pełnych piersiach. Mieszkała w gnieździe ze smokami, głodna ich spermy i desperacko penetrowana przez ich wyprostowane kutasy. Przeszła od rolnika do uzależnienia od seksu, która żyła bardziej jak zwierzę niż człowiek.

A ten styl życia sprawił, że była naprawdę szczęśliwa.



Marian była w stanie znaleźć resztę smoków, wołając ich imiona: Izaak, Artur, Pinot, Ashford i starszy smok, Bourne. Pinot, Isaac i Bourne zdołali złapać jeszcze trochę łosia, a Marian znalazła ich na czas, by uratować skóry. Potrzebowałaby znacznie więcej, jeśli miała przetrwać zimę, ale przynajmniej starczyło jej na wygodniejszą pościel.



Po dwóch tygodniach Marianowi udało się zdobyć ponad trzydzieści skór zwierzęcych od koni, krów, łosi, a nawet niedźwiedzi. Używając kości i splecionych włosów, udało jej się zamienić pięć z nich w zestaw ubrań, które zapewnią jej więcej niż ciepło, gdy na zewnątrz nadejdzie zima, a resztę zamieniła w futrzaną norę, w której mogła leżeć i pozostać doskonale wygodna, bez względu na to jak zimna stała się jaskinia, nie wspominając o tym, że przytuliła się do niej wszystkie smoki, żeby ją ogrzać.



Marian obudził się pierwszego dnia jesieni i stwierdził, że jaskinia jest pusta. Rozejrzała się wokół, zastanawiając się, czy Bourne i jej towarzysze z gniazda wyszli do lasu na polowanie. Była zawiedziona swoją samotnością, bo albo obudzi smoki, głaszcząc je lub ssąc do pełnej erekcji, albo obudzi ją jeden z nich dosiadający jej.

Jej gorzkie myśli zostały przerwane, gdy jaskinia nagle pociemniała. Coś blokowało słońce, czy to był Bourne? Na pytanie odpowiedziało sześć głośnych huków na zewnątrz i przybycie smoków, które złożyły skrzydła, gdy weszły do ​​jaskini.

Z uśmiechem i łzami dumy na twarzy wyszła z gniazda i podbiegła do nich. „Po prostu leciałeś! Wszyscy lecieliście!” pisnęła, przesuwając dłońmi po ich łuskowatych ciałach, gdy do nich dotarła.

W ciągu sześciu miesięcy, odkąd się wykluły, smoki urosły do ​​rozmiarów ogierów i teraz wyglądały tak bardzo jak ich ojciec. Talerze, które pierwotnie były miękkie i różowe, teraz wyglądały jak rubinowe kawałki i były równie twarde, ich krótkie pazury i kły były twarde i ostre jak sztylety, a ponadto były jeszcze lepiej wyposażone (coś, co absolutnie kochała).

„Moi słodcy chłopcy, kocham was i jestem z was taka dumna”, powiedziała czule.

Wszystkie młode smoki opuściły głowy, a ona pocałowała każdego z nich w długie i namiętne usta, przesuwając językiem między czubkami ich psich szczęk. Zwróciła się do Pinota, który wiedział, że ich nagrodzi i był już „podekscytowany”. Marian uśmiechnęła się i uklękła, głaszcząc fallusa wielkości przedramienia smoka. Oblizując usta, wzięła głowę do ust (to było wszystko, co by pasowało) i zaczęła wsuwać język w szczelinę, sprawiając, że smok zadrżał z przyjemności. Pozostałe smoki czekały z niepokojem, aż Marian pozwoli im na penetrację.

Po kilku sekundach ustnego zaspokajania Pinot, Marian wstała i spojrzała na resztę gigantycznych skrzydlatych jaszczurek. „Wracaj do gniazda, a pokażę ci, jak bardzo jestem z ciebie dumny”.

Następnie wróciła do gniazda, wspięła się na krawędź i pochyliła z bryczkami ze zwierzęcej skóry wokół kostek, aby pokazać swoją cipkę i dupek. „Chodźcie chłopcy, czekam.”

Opuściła się do gniazda, a smoki wskoczyły za nią.



Zima mocno uderzyła w wieś i nawet ze swoją kolekcją skór zwierzęcych Marian nie mogła się rozgrzać. Wyczuwając jej podatność na zimno, smoki stały się dla niej dodatkową ochroną, nawet Bourne. Kiedy wychodzili na polowanie lub ćwiczyć, jeden z nich zawsze był przy niej, utrzymując ją w cieple, gdy była zwinięta w kłębek. W nocy gigantyczny starszy smok kładł się przy gnieździe i używał jednego ze swoich gigantycznych skrzydeł, by ogrzać Mariana i jego synów przed zimnym nocnym powietrzem.



W jaskini powoli minął rok, podczas którego smoki za jednym zamachem przeszło ponad dwa tysiące razy gangbangi Marian, z których każdy sprawiał, że jęczała na całe gardło w seksualnej euforii.



Marian obudziła się w gnieździe sama w piękny poranek późną wiosną, dzień po rocznej rocznicy jej porwania. Rozejrzała się, próbując znaleźć ślad jednego z jej kolegów z gniazda. Odkąd się rozgrzało, smoki zostawiły ją samą, gdy wyruszyły na polowanie, więc samotne budzenie się nie było niczym nowym, zwłaszcza że smoki potrzebowały coraz więcej jedzenia. Zastanawiając się, kiedy wrócą, Marian postanowiła wyjść na spacer po lesie. Ubrana w strój ze zwierzęcej skóry wyszła z jaskini i powoli zeszła ze zbocza góry.

„Arturze! Granica! Pinot! Izaak! Ashford! Syris!” krzyknęła, mając nadzieję, że są w okolicy. Kiedy nie nadeszła żadna odpowiedź, zawołała ponownie, ale jej jedyną odpowiedzią było jej własne echo.

Znowu nie było to zaskoczeniem. Smoki oczyściły krainę ze wszystkich dużych zwierząt i zawsze podróżowały coraz dalej w poszukiwaniu pożywienia. Lekceważąc to, postanowiła zająć się swoją rutyną. Po spacerze po lesie i wypiciu całej ilości wody, wróciła do gniazda, by poczekać na swoich skrzydlatych kochanków.

Drzemała przez resztę dnia i miała niespokojny sen w nocy, ale obudziła się następnego ranka i wciąż była sama. Próbowała sobie wmówić, że prawdopodobnie po prostu mieli trudności ze znalezieniem jedzenia, ale jej umysł był pełen zmartwień. Po spędzeniu dnia na piciu wody i zbieraniu dzikich roślin i orzechów do jedzenia wróciła do gniazda i zasnęła. Kiedy ponownie obudziła się sama, poczuła w sercu głęboki chłód zmartwienia, ale pracowała z każdym włóknem w swojej istocie, aby go stłumić.

Po kolejnym dniu szukania pożywienia Marian spędziła większość nocy leżąc na plecach w pustym gnieździe, wpatrując się w sufit jaskini. Gdy księżyc osiągnął najwyższy punkt na niebie, w jej umyśle pojawił się pomysł. Przygryzając wargę, podniosła naszyjnik z krucyfiksem i wpatrywała się w niego. Trzymała się go jako pamiątki z poprzedniego życia, chociaż straciła wiarę w Boga. Nie pamiętała, kiedy ostatnio o tym myślała, a nawet się modliła, ale teraz wydawało się, że to dobry czas.

„Boże, nie odpowiedziałeś na moje prośby, kiedy zostałem pojmany po raz pierwszy, ale proszę, pomóż mi. Przynieś je z powrotem, Panie, proszę. Nie chcę ich stracić – powiedziała, płacząc po raz pierwszy od dłuższego czasu.



– Nie wrócą… – wyszeptała Marian ze łzami w oczach, po raz kolejny budząc się sama.

Minął rok od wyklucia się smoków i teraz było jasne, że opuściły gniazdo, by żyć własnym życiem. Nie były już pisklętami; byli już dorosłymi dorosłymi i nadszedł czas, aby mieli własne pisklęta. Marian wiedziała, że ​​ten dzień nadejdzie, ale miała nadzieję, że będzie miała więcej czasu, a może zabiorą ją ze sobą, choć szanse, że jeden z nich zabierze ją ze sobą, były tak małe, jak dwoje z nich zostanie po odjazd.

Odejście smoków, by same rozpocząć nowe życie, było nieuniknione, ale Marian po prostu żałowała, że ​​nie mogła pożegnać się ze swoimi dziećmi.



Rok później:

Marian stała za karczmą w Yarmouth i myła prześcieradła w beczce z wodą, zgodnie z poleceniem jej pracodawcy. Po zrozumieniu i zaakceptowaniu, że smoki nie powrócą, Marian opuściła jaskinię, którą nazwała domem, i wróciła do ludzkiego społeczeństwa. It had taken her time to get reacquainted with human life and socialization, but now she was once again a member of society and even had a job working as a chambermaid, though she was not the same farmer girl that she had originally been.

She had cast aside her crucifix, having lost her faith in God once and for all after being taken from her first family and left behind by her second, and she no longer wanted to be reminded of her farmer life.

It was hard for her to stay focused on her tasks, as not a single minute passed by where she didn’t think about the dragons she had come to know and love. Ever since coming back to human society, she had tried desperately to get the same sexual rush she had experienced time and time again in the dragon nest. She had tried having one-night flings with the men of the town, having sex with multiple men at once, and even snuck into barns and stables on multiple occasions to pleasure the horses and bulls, but nothing gave her that same feeling.

Every day, she listened to all the rumors of dragons that passed through the town, wondering if there was any news of her former family. All she heard was the boring expected: cows and horses being killed and women being told to keep their hair short so as not to draw attention and be taken away. It was for this reason that Marian allowed her hair to grow as long as possible.



As she walked through the backyard of the inn to hang the damp sheets, she heard a noise that made her drop her basket and gasp. It was a roar, one that she would never mistake even if she were deaf. Several screams could be heard in the background, but the snarls of a dragon drowned them all out. Marian ran out into the muddy road that crossed the town of Yarmouth, looking around wildly for the source of the commotion. People screaming in terror sprinted past her and in the distance she could see the tips of red wings.

‘Could it be?’ she thought to herself, running towards the creature as fast as possible.

Turning a corner, Marian got a good look at the creature and gasped. Even after a year of growth and change, she recognized the scale pattern and bone structure of the dragon as one of the hatchlings. Now the size of his father, the creature was in the street, wrecking unintentional havoc. With his hand-like paws, he was reaching out and grabbing women from the crowds of people that had come to see the commotion or had not yet fled. Snorting in annoyance over the shortness of their hair, he would drop them and they would run away screaming. With his tail and wings, he kept at bay soldiers and farmers, slowly inching towards him with weapons and tools.

“Pinot!” she called with a wide smile on her face.

The dragon stared straight at her and his tail and wings hung limp. With tears of joy in her eyes, Marian sprinted down the street, shoved her way through the crowd of people, and came out in the open space to face the dragon. The scarlet giant lowered his head, letting Marian hug his nose while the spectators stared in utter disbelief.

“I prayed and prayed that one of you would find me someday. It is so good to see you Pinot, I can’t believe how much you’ve grown,” she said, drying her tears.

The dragon then extended his forked tongue and Marian took one of the tendrils in her mouth, sucking on it the same way she used to suck his cock. People stared in horror at the sight until the dragon finally retracted his tongue.

“Ugh, I can’t tell you how much I missed this,” she groaned in arousal with a thread of saliva hanging from her lip.

She then looked down and gained a coy smile. The onlookers gasped in disbelief as the Marian moved underneath the colossal dragon and began touching him in a way that caused his dick to reveal itself. Like Bourne, Pinot’s erect cock was now the size of a tree log, and Marian had to use both hands to stroke the shaft.

“My, you sure have grown.”
She then leaned forward and began lapping the head with her tongue, causing many onlookers to curse, scream, and faint. For almost a minute, Pinot shivered in pleasure as Marian massaged the head of his cock with her tongue. At last, the dragon had a gushing orgasm, spraying Marian’s face and dress with more than two gallons of semen, which she hungrily licked up. Any onlookers that hadn’t already fainted did so now.

Stepping back, Marian looked up into the dragon and began brushing her hair with her fingers. “I’m sure you have children of your own now, you must have found a partner to lay plenty of eggs. Here, take my hair to line your nest, and take me as well. Please take me with you; I don’t want to live here anymore. I want to live with you and know the children of my children.”

Without so much as a nod, the dragon took her in her arms, then with a flap of his wings that was so powerful that the surrounding buildings were crushed, he took to the air, flying back to his home with Marian.





The End

Podobne artykuły

Moje tęskne pragnienie Toma 2

– Cóż, oczywiście, że go kocham. Wyjaśniałem przez telefon mojej najlepszej przyjaciółce Heather. „Jesteś pewien, i to nie tylko zauroczenie. Bo Hun w pewnym sensie pozwoliłeś mu odebrać ci dziewictwo”. Heather powiedziała mi ostrożnie. „Nie pozwoliłabym żadnemu facetowi, żeby mi to zrobił! Za kogo mnie masz, dziwkę?! Powiedziałem żartobliwie. Nasza rozmowa trwała dłuższą chwilę. Chciała się tylko upewnić, że jestem bezpieczna i jak to jest. Było około 9:30 tego piątku i moi rodzice byli w kasynie i dostałem wyżywienie po rozmowie z Heather, więc zadzwoniłem do Thomasa. Jego tata wyjechał w interesach. a jego mama grała w bingo. Po prostu rozmawialiśmy...

1.9K Widoki

Likes 0

Rytuał_(0)

W czasach dalekiej przeszłości... a może odległej przyszłości... Karl i Theata – małżeństwo chłopów usiłujące utrzymać się z roli – radzą sobie z być może niepożądaną wiadomością, że została wybrana na centralną część wyjątkowego wiosennego rytuału. To zupełnie inny rodzaj opowieści romantycznej. Miałem duży problem z podjęciem decyzji w jakiej kategorii umieścić ten post. Po przeczytaniu kilku najnowszych opowiadań z każdego gatunku zdecydowałem, że jest to mimo wszystko historia dziwnego romantycznego interludium w kulturze i czasie, których wielu z nas nigdy nie pozna. = = = = = = = = = = = = = = = = = =...

1.4K Widoki

Likes 0

Ziarno grozy: Rozdział 9

Rozdział dziewiąty – Więc jak przyjęli to twoi rodzice? zapytała Christi, rozmawiając z Jasonem przez telefony komórkowe. Siedział na zaśnieżonym parkingu w Portland, właśnie wypełniając swoje piąte podanie o pracę. Przed nim leżała teraz aplikacja McDonalds. Cholera, jego rodzice zawsze powtarzali mu, żeby się pilnie uczył i dostał do dobrego college'u, żeby nigdy nie musiał przewracać hamburgerów. Wielkie dzięki, Czarne Stygmaty. „Naprawdę nie mogę powiedzieć, poszedłem spać, gdy tylko wróciłem do domu i wyszedłem, zanim ktokolwiek inny wstał. Właściwie po prostu schowałem się w swoim pokoju i czytałem instrukcję, aż w końcu zasnąłem. Powinieneś był zobaczyć moją mamę, kiedy przechodziłem przez...

2.2K Widoki

Likes 0

Jane: Część I

Spojrzałem na jej piękną twarz. Otaczała go anielska, zapadająca w pamięć, niebieska poświata. Za nią telewizor (naprawdę duży, płaski) migotał i przypomniał mi noc dwa lata temu, kiedy wszystko się zmieniło. Jej twarz jest uosobieniem doskonałości. Ma długie, proste, ciemnobrązowe włosy z pasmami jaśniejszego brązu (to rodzaj włosów, które chcesz chwycić w garść i mocno pociągnąć między nogami), duże, zielone oczy (rodzaj oczu, które chcesz spójrz na ciebie, gdy jest pomiędzy twoimi nogami), uroczy, spiczasty nos i duże, soczyste usta, które naprawdę chcesz ssać (lub ssać ciebie). Tak jak mówiłem – jest perfekcją. Jej ciało wcale nie jest gorsze. Pewnie, że...

1.3K Widoki

Likes 0

Dziwka domowa - wprowadzenie, część 2_(1)

Rozdział 5 Tegan szybko zatrzymała się przy łazience, żeby zetrzeć pozostałości Brandona z różnych miejsc, w których wylądowała, i przepłukać usta. Miała przeczucie, że współlokatorzy zużyją dużo płynu do płukania ust i zanotowała sobie w pamięci, żeby o tym wspomnieć. Patrząc na siebie w lustrze, nagą i zarumienioną, nie mogła powstrzymać się od refleksji nad wydarzeniami ostatniej godziny. Ofiarowała się cieleśnie współlokatorom, a oni się zgodzili. Nie tylko dwa razy w ciągu jednego dnia uprawiała seks, ale także z dwoma różnymi mężczyznami, a miała zamiar po raz trzeci. Pozwoliłaby nawet jednemu przelecieć ją w dupę! Wiedziała, że ​​faceci uwielbiają ideę seksu...

1.6K Widoki

Likes 0

LEKCJE DOMINACJI: CZĘŚĆ DRUGA

PROLOG z części pierwszej: Naomi Dayne spotykała się z Peterem od sześciu czy siedmiu randek, a jej matka, Miranda, wyczuła, że ​​jej córka zakochuje się w młodym mężczyźnie, a ponieważ jest zimna jak kamień, chce mieć córkę kontynuować rodzinną tradycję kobiecej dominacji nad samcami!!! Po poddaniu Petera wielu testom, Miranda w końcu miażdży jego jaja w dłoniach, skutecznie łamiąc ducha Petera, pozostawiając go emocjonalnym wrakiem!!! Miranda następnie testuje zdolność Petera do ustnego zaspokojenia jej i ku uldze Naomi, Peter doprowadza jej matkę do piorunującego punktu kulminacyjnego, więc nasza historia toczy się dalej, gdy Miranda Dayne łapie oddech po orgazmie........... ......... Widzisz...

2.9K Widoki

Likes 0

Lista niegrzecznych rozdziałów 4

Zadrżałam na myśl o tym, co zrobiliśmy sami w ciągu ostatnich dwudziestu minut. Tak, było więcej niż dobrze. Przeklinałam w myślach, że on zawsze ma rację. Chris dotknął ustami mojego czoła i pogładził moje plecy. „Ponieważ jesteśmy tutaj otwarci, zanim przejdziemy dalej, myślę, że to dobry moment, aby zająć się czymś ważnym”. „Okej…” Zaczęłam podnosić wzrok i dotarłam aż do jego ust. – Holly, czy jesteś grzeczną dziewczynką? – powiedział poważnie, jakby moja odpowiedź była najważniejszą decyzją w moim dotychczasowym życiu. Wtedy dostrzegłem cień jego dołeczka. – Albo niegrzeczną dziewczynką? Znowu pochyliłem głowę. Och. Mój. Bóg. Moja twarz prawdopodobnie wyglądała jak...

1.4K Widoki

Likes 0

Mordie pkt1

W małym miasteczku, w szczerym polu, mieszkał nieznany mężczyzna o imieniu Mordie. Przez lata Mordie spędzał dni w swoim domu, myśląc o idealnej kobiecie dla niego. Widzisz, Mordie nie jest złym facetem, został po prostu źle zrozumiany. Jako młody chłopak dorastający w wielkim mieście, zawsze wyśmiewano się z jego wagi, źle zrozumianej twarzy i niestabilności psychicznej. Obawiając się o bezpieczeństwo syna, nadopiekuńcza matka Mordiego uciekła z miasta, by zamieszkać w małym miasteczku. Z obawy przed śmiesznością matka Mordiego nie chciała, żeby wyszedł z domu, ani nawet do szkoły. Te cztery ściany ograniczały Mordiego. Pewnego dnia jego matka trafiła do szpitala z...

3.2K Widoki

Likes 0

Jeśli wygrasz? - część 2

Usiadłam na skraju obwisłego materaca w obskurnym pokoju motelowym i spojrzałam na kuszące kutasy czterech nagich uczniów ostatniej klasy liceum stojących przede mną. Brandon był jedynym, który jeszcze skończył osiemnaście lat, ale kiedy w przyszłym miesiącu miał urodziny, był na tyle blisko, że nie zastanawiałam się nad jego wiekiem. Każdy z chłopców był mocno zawzięty, mimo że wszyscy dopiero kilka minut wcześniej wbili się w moją rękę. Po przełamaniu lodu nie zerkali już ukradkiem na moje ciało w średnim wieku, ale z szacunkiem wypielęgnowanym ciałem, a zamiast tego otwarcie gapili się na moją dojrzałą postać, która była ledwie ubrana w niewiele...

3.6K Widoki

Likes 0

LaMar i Leon (co się właśnie wydarzyło, część 2)

Po tym, jak „Mistrz” zostawił mnie tam przykutego łańcuchem, w czymś, co trzeba by nazwać, a teraz zdałem sobie sprawę, że był to loch, zacząłem panikować. Nie chciałem i byłem w stanie uniknąć myślenia o tym, czemu pan mnie poddał, pieprząc mnie w dupę i nie tylko zmuszając mnie do ssania jego wielkiego kutasa, ale połykania jego spermy, a potem dziękowania mu za wykorzystanie mnie w ten sposób. Ale teraz, gdy zostałem sam, wciąż przykuty łańcuchami do podłogi, rzeczywistość zaczynała do mnie docierać. Jak miałem się wydostać i co stało się z moimi przyjaciółmi, z którymi piłem – czy byli w...

1.5K Widoki

Likes 0

Popularne wyszukiwania

Share
Report

Report this video here.